Do strony głównej |


 LUDZIE CERKWI, KTÓRYCH ZNAŁEM

Archimandryta Grigorij (Zumis)

tłumaczenie Eliasz Marczuk


LUDZIE CERKWI, KTÓRYCH ZNAŁEM

Tym, którzy z żółtych brzegów Archipelagu wysłali mnie w góry Etolii i Eurytanii, na Świętą Górę i w przedgórza Wiertiska, z wdzięcznością poświęcam.

Przedmowa

Nie przyzwyczaiłem się wyjeżdżać ze swego monasteru, ponieważ dla mnie moja cela – to najlepsze miejsce odpoczynku. Jednak, obowiązki czasami zmuszają mnie to robić. Podczas jednego z tych rzadkich wyjazdów trafiłem do pewnej dużej wspólnoty monastycznej. Po tym jak bracia gościnnym przyjęli mnie, usiedliśmy w ich małym hoteliku i zaczęliśmy rozmawiać o naszych wędrówkach po niezmierzonym morzu życia monastycznego. Rozmawialiśmy o chorobie morskiej, sztormach, ciszy na morzu i różnych brzegach. Wysławiłem Boga za to, że w tej rozmowie, w której wcale nie było pustosłowia, bardziej brali udział młodzi mnisi niż w podeszłym wieku: rozmawialiśmy o trudnościach związanych z wewnętrznym człowiekiem, diabłem i światem, wszelkimi sposobami unikając osądzania. Przedmiotem dyskusji były nasze własne sukcesy i porażki. Pewien młody mnich wspomniał o współczesnym pateryku jednej z zagranicznych Prawosławnych Cerkwi, na co drugi, ze starszych w tej wspólnocie, z wielkim podekscytowaniem zauważył: „Gdybyśmy obeszli nasze greckie ziemie i lepiej dowiedzieli się o naszych matkach i babciach, ojcach i dziadkach, to sami moglibyśmy napisać wiele tomów o cudownych wydarzeniach i wspaniałych ludziach. Taki pateryk bardzo pomógłby światu, zwłaszcza jeśli czytać go z duchem uczniostwa (czując się uczniem) i z pokorą”.

Mnich ten stał się dla mnie wieczornym wojownikiem, przebijającym włócznią moje cierpiące serce [rzymski żołnierz, który wieczorem Wielkiego Piątku przebił kopią serce już zmarłego Zbawiciela]. Na szczęście od dzieciństwa lubiłem uczyć się od ludzi, którzy wiedzą nie ze słyszenia o cierpieniu i ucisku, a także od tych, którzy poświęcili swoje życie służbie naszej Świętej Cerkwi. Ja słuchałem, patrzyłem i zapisywałem wszystko w moim sercu niezmywalnym atramentem; wszystko to zmieszane było ze łzami i krwią, i dlatego w mojej małej główce pozostawało jako święty skarb. Nigdy nie pytałem, czy to, co słyszałem, było prawdą, ponieważ sami opowiadający za każdym razem dodawali: „Wszystko to tak było, synku”.

Wychwalam Pana i Jego Najświętszą Matkę za to, że moje życie mnisie, które zawsze dzieliłem ze swymi braćmi było pełne prób. Wszystkiego uczyliśmy się z własnego doświadczenia, i dlatego jako kierownik nie czuję się winny. Musieliśmy mieszkać nad brzegiem morza, na równinie i w górach, a teraz u podnóża góry Athos. Jednak światło moich oczu już gaśnie [Ps. 37:10] i chcę zapisać swoje wspomnienia. Wybaczcie mi, jeśli ta książka okaże się męcząca, ale jeśli przyniesie wam choć jakąkolwiek korzyść, to pomódlcie się za mnie.

 

SZKICE ŻYCIA SZERMIERZY

LEKCJE POBOŻNOŚCI

OPOWIADANIA O MĘCZENNIKACH

SPOWIEDZI

APOSTOLSKI PATMOS

PAROS - OJCZYZNA ŚWIĘTYCH

MITRIJSKI MONASTER

MONASTER PRUSIJSKI

ŚWIĘTA GÓRA

 


Do strony głównej