Do strony głównej


Na podstawie http://www.pravmir.ru/chem-mudraya-zhena-otlichaetsya-ot-pauchihi/ Tłumaczenie E. Marczuk


Czym mądra żona różni się od pajęczycy

Lidia Sidielewa| 7 grudnia 2015 r.

 

Najbardziej na świecie człowiek chce być szczęśliwy. I jednocześnie (paradoks!) boi się, że jego marzenie może się spełnić. A jeśli, na przykład, tylko do dobrego życia się przyzwyczaisz i ono zostanie zabrane. A potem będzie jeszcze gorzej. Lepiej nie wychylać się w ogóle, a pokornie, cierpliwie czekać. Być spokojną i upartą. Żeby czasami od życia otrzymać skąpe w radość telegramy.

„Mądra żona nie krzyczy na męża. Ona wydaje rozkazy spokojnie, jasno i wyraźnie”.

Mądrość ludowa

Bardzo częsta historia, przeszkadzająca w życiu współczesnej ruskiej kobiecie – to akurat taka milcząca nadmierna zależność od dobrej woli ważnego w życiu bliskiego człowieka. Dlatego, że tylko inny może być źródłem szczęścia. A jeśli nie, to co robić? Samej, może, je budować? Ale jak? Nikt nie uczył być szczęśliwą. Uczyli być odpowiedzialną, posłuszną, troskliwą… Uczyli dzielić się, ale nie uczyli posiadać, chcieć osiągać.

I właśnie tu, z pomocą współczesnej ruskiej kobiecie z radością śpieszy popularna psychologia. I głosi: „Wszystkie twoje problemy dlatego, że ty nie umiesz prawidłowo wyrażać swoich potrzeb i dzielić się uczuciami. A tu ciebie właśnie zaraz nauczymy”.

Niedawno byłam mimowolnym świadkiem takiej rozmowy. Siedziałam kilka godzin na lotnisku, czekałam na swój rejs i obserwowałam, jak kobieta prowadzi rozmowę ze swoim mężem. Według najlepszych tradycyjnych artykułów o tym, jak prawidłowo rozmawiać z mężami, żeby oni słuchali i się inspirowali.

- Najmilszy, bardzo mnie smuci, kiedy nie zwracasz uwagi na moje uczucia. Bardzo bym chciała, żebyśmy częściej rozmawiali, dyskutowali o naszych sprawach, spędzali więcej czasu razem, podróżowali.

I wszystko było ładnie, tylko intonacja, z którą ona mówiła, wymagający i bezapelacyjny ton wywoływały u jej małżonka tylko rozdrażnienie i pragnienie uciec przez okno, jak najdalej od tego jęczenia. Dalej, nie otrzymawszy potrzebnej jej odpowiedzi, kobieta obraziła się i przeszła na zwykłe „piłowanie”.

Mnie często pytają: „Co się dzieje? Ja go ciągle inspiruję-chcę natchnąć, a on ciągle nic… Ja go nie naciskam, nie. Ja mu mówię, że boli mnie to, kiedy on nie zwraca na mnie uwagi, że gotowa jestem wesprzeć go w poszukiwaniu nowej pracy, ale on tylko bardziej jeszcze oddala się”.

Ten mężczyzna z lotniska też oddalał się ze wszystkich sił. A ja siedziałam obok i współczułam obojgu. Dlatego, że jeśli oderwać się i wczuć się w tę sytuację, to przede mną siedziała jedna bardzo maleńka dziewczynka, marząca o wielkiej miłości. Bezwarunkowej, pełnej akceptacji, jak w żurnalach opisują i w filmach pokazują. Takiej, którą może dać tylko mama i tylko w głębokim dzieciństwie, w odpowiedzi na rozpaczliwy krzyk niemowlęcia.

I mama rozumie, że to „ua-ua” można przetłumaczyć jak „mamusiu, na tym świecie mi zimno, strasznie i samotnie, ja nie rozumiem, dokąd trafiłam, czego chcę, po co mnie tu zrodzili, pomóż mi natychmiast!” Przychodzi, obejmuje, mówi czułe słowa, uspakaja, głaska po głowie, karmi, zmienia pieluszki, przytula do siebie i robi się tak dobrze, miło, i można zapaść w sen, i nigdy więcej się nie niepokoić.

Ale mąż – nie mama. On sam – też taki przestraszony chłopczyk, też miał mamę. Też pragnął bezwarunkowej miłości, a mu ciągle mówili, że musi być posłuszny i sprawiać mamie radość. Oto on wyrósł, stał się wolnym. Spotkał miłą dziewczynę, ożenił się. Myślał, że w końcu teraz można być samym sobą, można rozluźnić się, ale nie. Żona te same słowa mówi: „Raduj mnie, ciesz!”

I jedyna reakcja, jaką wywołuje stosowanie się do tych wszystkich artykułów – to nie podwyższenie poziomu zrozumienia, nie pragnienie pomóc, usłyszeć, zrozumieć, a bunt i rozdrażnienie. Dlatego, że w rzeczywistości ta kobieta pozbawiała swego męża pewnej bardzo ważnej rzeczy. Owszem, nie robiła tego specjalnie, dlatego że któż specjalnie będzie psuć stosunki z kochanym mężem? Ale jemu, oczywiście, z tego powodu nie było łatwiej.

Kobieta nie dawała swemu mężowi prawa wyboru. Ona oczekiwała konkretnej reakcji i obraziła się, kiedy ta nie nastąpiła. Ale przecież ona starała się! Ona mówiła prawidłowe słowa! Dlaczego nie osiągnęła oczekiwanego rezultatu?

A oto właśnie dlatego, że ona próbowała manipulować mężem. Czyli przymusić go zrobić to, co ona chce, mało interesując się zdaniem męża. Jej prawdziwy komunikat można przetłumaczyć na normalny język oto tak: „Bądź wygodnym mi, bądź takim, jakim chcę ciebie widzieć, zaspokajaj moje potrzeby”.

Bardzo często tak zwana pozytywna psychologia kształtuje u czytelniczek iluzję, jakoby poprawne sformułowania własnych potrzeb automatycznie i momentalnie będą wynagrodzone. Nic podobnego! Jedyna zdrowa reakcja na manipulację – pragnienie uciec. Wyrwać się z łap pożerającego pająka, pozostać żywym.

Dosłownie wczoraj czytałam o rytualnych godowych tańcach pająków. Jeśli taniec jest kiepski, to pajęczyca zjada biedę-kawalera. Zresztą, w przeciwnym razie ona go też zjada, ale nieco później. Ileż władzy, ile siły w zachowaniu się pajęczycy, jaka ona ważna dla swego, nie zlęknę się tego słowa, partnera. Ale model zachowania się pajęczej rodziny nie jest najlepszym przykładem do naśladowania.

Manipulator, podobnie jak pajęczyca, przeżywa te wszystkie etapy. Uczucie własnej ważności, władzy, nadwładzy, rozkoszy z powodu całkowitego panowania nad obiektem i… samotności. Strach przed samotnością zradza nienasycony apetyt, jak fizjologiczny, tak i emocjonalny. Strach wolności skuwa i przeszkadza brać na siebie odpowiedzialność za swoje życie. Dlatego i wychodzi, że manipulator próbuje odżywiać się cudzymi żywotami i szczerze dziwi się, dlaczego ktoś się sprzeciwia. Przecież on też tak przeżywa! Przecież on ma potrzeby!

Szwajcarski psychiatra i twórca analitycznej psychologii Carl Gustav Jung pisał: „Główny błąd społeczeństwa polega na tym, że niby istnieją odpowiedzi, „rozwiązania” albo poglądy, które tylko potrzebują tego, żeby je ktokolwiek wypowiedział, wnosząc niezbędną jasność. Ale, jak pokazują liczne przykłady historii, oczywista prawda nic nie znaczy, dopóki ona nie stała się osobistym wewnętrznym doświadczeniem”.

Co mogłoby posłużyć za wewnętrzne doświadczenie kobiecie, która jest przekonana, że powinna być szczęśliwa, a więcej nic nikomu nie powinna? Oczywiście, to doświadczenie emocjonalnej samodzielności. Prawdziwa emocjonalna bliskość jest niemożliwa, jeśli twój małżonek jest zjedzony. Ona pojawia się tylko tam, gdzie można zrobić krok wstecz i powiedzieć: „Tak, bardzo chcę, żebyśmy byli naprawdę razem” – i dać możliwość bliskiemu odpowiedzieć. Szczerze i z całego serca.

On może odmówić. To będzie boleć. Bardzo boleć. Ale będzie to prawda. A tylko na prawdzie, na wzajemnej szczerości i akceptacji wyboru innej osoby, nawet jeśli ten wybór nie cieszy, można budować relacje dwóch dorosłych osób.

Tak więc, być może, mądra żona nie krzyczy na męża. A rozumna żona czasem krzyczy, czasem nie krzyczy, czasem wymaga, czasem podporządkowuje się, popełnia błędy, prosi o wybaczenie, wybacza i idzie dalej. Dlatego, że rozumna żona swego męża widzi i uznaje jak oddzielnego człowieka. Być uczciwą wobec samej siebie – czyż to nie szczęście?


Do strony głównej