Do strony głównej


Na podstawie http://www.sv-krest.ru/UserFiles/File/biblio/zhivotnye/zhivotnye02.html Tłumaczenie Eliasz Marczuk


PREPODOBNY SYLWAN ATOSKI O STOSUNKU DO ZWIERZĄT

Błogosławiony Starec [1] był dla nas wielkim darem z góry i wyjątkowym zjawiskiem. Był to zdumiewający nas swoją doskonałością obraz prawdziwego chrześcijanina; obserwowaliśmy w nim zadziwiająco harmonijne połączenie, wydawałoby się, sprzecznych skrajności. Tak, z jednej strony, widzieliśmy jego niezwykłe dla podobnych mu odważnych ludzi współczucie dla wszystkiego żywego, wszelkiego stworzenia, dochodzące do tych granic, kiedy naturalna staje się myśl o patologicznej wrażliwości i, jednocześnie, zaraz spotykaliśmy się z drugą stroną jego życia, pokazującą, że pierwsze było nie patologicznym zjawiskiem, a prawdziwie nadprzyrodzoną wielkością i miłosierdziem według łaski.

Starec troskliwie odnosił się nawet do roślin; nawet w odniesieniu do nich każdą szorstkość, która czyniła im szkodę, uważał za sprzeczną z nauczaniem łaski. Pamiętam, pewnego razu szliśmy z nim ścieżką, prowadzącą od Monasteru do koliby [2], gdzie spędziłem jeden rok. Koliba ta znajduje się w odległości jednego kilometra od Monasteru. Starzec szedł popatrzeć na moje mieszkanie. W rękach mieliśmy laski, zwyczajne dla górskich okolic. Po obu stronach ścieżki rosły oddzielne rzadkie kępy wysokiej dzikiej trawy. Z myślą żeby nie dopuścić zarastania ścieżki tą trawą uderzyłem pałką po jednym pędzie koło wierzchołka tak, żeby, nadłamawszy pęd, zapobiec dojrzewaniu nasion. Ten ruch wydał się Starcowi ordynarnym i on z dezaprobatą z lekka pokiwał głową. Zrozumiałem, co to znaczyło i się zawstydziłem.

Starec mówił, że Duch Boży uczy żałować całego stworzenia, tak że „bez potrzeby” i liścia na drzewie nie chce się uszkodzić.

„Listek na drzewie zielony i zerwałeś go bez potrzeby. Chociaż to i nie grzech, ale z jakiegoś powodu żal i listka, wszelkiego stworzenia żal sercu, które nauczyło się kochać”.

Ale to żałowanie zielonego liścia na drzewie albo polnego kwiatka pod nogą łączyło się w nim z najbardziej realnym stosunkiem do każdej rzeczy na świecie. On po-chrześcijańsku zdawał sobie sprawę, że całe przyroda jest stworzona dla służby człowiekowi i dlatego, kiedy „trzeba”, człowiek może korzystać ze wszystkiego. Sam on kosił siano, rąbał las, przygotowywał sobie opał na zimę, jadł rybę [3].

W pismach Starca zwróćcie uwagę na jego myśli i uczucia w odniesieniu do zwierząt. Tu, rzeczywiście, było zdumiewające, z jednej strony, jego żałowanie wszelkiego stworzenia, o którym można przedstawić sobie wyobrażenie na podstawie jego opowiadania o tym, jak on długo opłakiwał swoje „okrucieństwo do stworzenia”, kiedy „bez potrzeby” zabił muchę albo kiedy wrzątkiem oblał nietoperza, który ulokował się na balkonie jego sklepu [4], albo o tym, jak „zrobiło się mu żal całego stworzenia i każdego żyjątka cierpiącego”, kiedy zobaczył na drodze zabitego i pociętego na kawałki węża i, z drugiej strony - jego oderwanie się od wszelkiego stworzenia w gorącym dążeniu do Boga.

O zwierzętach, on myślał, że są „ziemią”, do której nie powinien przylepiać się umysł człowieka, bo Boga należy kochać całym umysłem, całym sercem, całą mocą, tzn. całą pełnią, zapominając o ziemi.

Często obserwowane przywiązanie ludzi do zwierząt, dochodzące czasami nawet do „przyjaźni” z nimi, Starzec uważał za wypaczenie ustalonego przez Boga porządku i sprzeczne z normalnym stanem człowieka (Gen. 2, 20). Głaskać kota, przygadując „kotku, kotku”, albo bawić się i rozmawiać z psem, zostawiając myśl o Bogu, albo w trosce o zwierzętach zapominać o cierpieniach bliźniego, albo wstępować z ich powodu w spór z ludźmi - wszystko to dla Starca było naruszeniem przykazań Bożych, których dokładne przestrzeganie czyni człowieka doskonałym.

W całym Nowym Testamencie nie znajdujemy ani jednego miejsca, które mówiłoby o tym, że Pan Bóg zatrzymał uwagę Swoją na zwierzętach, a przecież On, oczywiście, lubił całe stworzenie. Osiągnięcie tej doskonałej ludzkości według obrazu Człowieka-Chrystusa jest zadaniem dla nas, odpowiadającym naszej naturze, stworzonej według obrazu Bożego i dlatego duchowe przywiązanie i słabość do zwierząt Starzec uważał za poniżenie ludzkiego obrazu bytu. On pisze o tym tak: „Niektórzy przywiązują się do zwierząt, ale obrażają tym Stwórcę, bo człowiek powołany wiecznie żyć z Panem, panować z Nimi i lubić Jedynego Boga. Do zwierząt nie powinien mieć zamiłowania, ale należy mieć tylko serce, miłujące każde stworzenie".

On mówił, że wszystko stworzone jest dla służby człowiekowi i dlatego, kiedy jest konieczność, z wszelkiego stworzenia można korzystać; ale na człowieku, razem z tym, spoczywa obowiązek opieki nad wszelkim stworzeniem i dlatego każda szkoda, bez potrzeby uczyniona zwierzęciu albo nawet roślinie, przeczy prawu łaski. Ale i każde zamiłowanie do zwierząt także jest sprzeczne z przykazaniem Bożym, ponieważ pomniejsza miłość do Boga i bliźniego.

Kto zaprawdę lubi człowieka i w swoich modlitwach płacze za cały świat, ten nie może przywiązać się do zwierząt.


1. Starec, starczestwo - kierunek mnisiego życia, u którego podstaw leżą rady i pouczenia, udzielane przez doświadczonego duchowego opiekuna «starca» (w żeńskim monasterze – «starycy»); Podobne «pouczające» rozmowy mogą być czysto mnisze, jakby skierowane wewnątrz klasztoru, albo mniszo-świeckie, otwarte na zewnątrz.

2. Kolibą na Afonie (Atosie) nazywa się oddzielny domek dla eremity.

3. Żyjący we wspólnocie mnisi albo eremici na Afonie mięsa w ogóle nie jedzą według słowa Apostoła: "Jeśli jedzenie kusi brata mojego, nie będę jeść mięsa na wieki" (1 Kor. 8, 13).

4. Starec pełnił obowiązek ekonoma


Do strony głównej