Do strony głównej


Na podstawie "Kalendar 2003/2004"

 Tłumaczenie E. Marczuk


PRZEJŚCIOWY WIEK

... I WTEDY MNIE ZAPYTANO: "JAK POPRAWNIE WYJŚĆ ZA MĄŻ?"

Rozmowa z uczniami starszych klas

W tej książeczce opowiem swoją rozmowę z uczniami starszych klas zwykłej szkoły średniej. Ale na początku, zamiast wstępu, opowiem wam jedną historię, - jak zostałem nauczycielem.

Ta historia wydarzyła się koło dziesięciu lat wstecz. Dyrektorka jednej z moskiewskich szkół (ona była kobietą potajemnie wierzącą) poprosiła mnie by przyjść do jej szkoły i porozmawiać z dziećmi o moralności i o przykazaniach Bożych. Ją bardzo martwiło to, że, jak ona się wyraziła, "tracimy dzieci, przestajemy je rozumieć". I oto, jej zdaniem, powinien byłem przyjść i porozmawiać z uczniami starszych klas o Bogu.

Odmawiałem ile mogłem, ponieważ, po pierwsze, nigdy z dziećmi nie rozmawiałem na takie tematy, a po drugie, byłem przekonany w tym, że oni, w większości, niczego o Bogu nie wiedzą a i wątpliwe, by chcieli poznać... Jednakże ulegając jej namowom, przyszło mi się jednak do szkoły przyjść.

Przychodzę. W sali zebrało się stu, może stu dwudziestu, dzieci razem z nauczycielami. Zaczynam mówić o przykazaniach... Czuję, że wszystko przelatuje ponad głowami (mimo)... Jak okropnie czuje się nauczyciel, kiedy udziela nieciekawej lekcji... Po około dwudziestu minutach dzieci zmęczyły się znosząc moje gadanie. A ja akurat doszedłem do siódmego przykazania - "nie cudzołóż". Objaśniam, że nie mogą ludzie schodzić się, jak pieski, że jesteśmy rozumnymi wolnymi istotami, że w świecie wolnych istot obowiązują prawa moralne, że nie wolno... I mnie nagle zapytano: "Dlaczego nie wolno?" Patrzę, kto pyta. W tylnym rzędzie siedzi dziewczyna na kolanach u chłopaka i mówi mi dalej takie słowa: "Kolego wykładowco, a dlaczego nie wolno? Z moim chłopakiem na AIDS nie chorujemy, rodziny zakładać nie zamierzamy, dzieci tymczasem nie chcemy. Dlaczego nie wolno? Co to wasz Bóg taki surowy?"

Oto w tym momencie u mnie w głowie wszystko się rozjaśniło... Trzeba przyznać się, że do tego momentu nie, że pedagogika jest sztuką. Architektura, muzyka, poezja, filozofia tak, jest sztuką, a pedagogika jest pracą, w rodzaju dozorcy albo sanitariusza... Ale kiedy usłyszałem pytanie dziewczyny: "Co to wasz Bóg taki surowy?" - Natychmiast zrozumiałem, że mam z tej sali - dwa wyjścia. Albo odpowiem na jej pytanie i ona siądzie na krzesło. Albo wyjdę przez drzwi i już nigdy nie będę rozmawiać z dziećmi o Bogu. Pedagogika jest wielką sztuką. Jeśli jestem nauczycielem, mogę jakoś przekazać dzieciom swoje przekonania...

Odpowiedziałem tej dziewczynie (odpowiedź będziecie mogli znaleźć niżej). Tak zostałem nauczycielem. Szybko zrozumiałem, że my, dorośli (nauczyciele, rodzice), często popełniamy ten sam błąd. Kiedy rozmawiamy z dziećmi, mówimy o sobie i o swoim, o tym, co naszym zdaniem trzeba, co jest dobre, co należy... Często to robimy z takim naciskiem i złym smakiem, że rezultat bywa dokładnie odwrotny do tego, jakiego oczekiwaliśmy. A jeśli zajść z innej strony? Porozmawiać z dziećmi o ich problemach, o tym, co ich niepokoi w ten najburzliwszy czas powstawania ich osobowości - wiek przejściowy.

A teraz przejdę do swojej rozmowy z uczniami starszych klas.

---------------------------------------
Będę mówić dzisiaj o tym, co dzieje się - albo może dziać się - z waszą duszą w waszym wieku.

Wasz wiek nazywa się przejściowy, ponieważ teraz przechodzicie ze stanu dziecięcego w dorosły. W waszym ciele i duszy zachodzą jakieś zmiany. Jak zamienia się wasze ciało, wy sami widzicie, a co dzieje się w duszy?

Co dzieje się w duszy, spróbujemy zorientować się. Z jakich "części" składa się ludzka dusza? Jakie są jej podstawowe "zdolności"?

Was tego nie uczyli? W szkole nie uczą tego, czym jest dusza i jak z nią się obchodzić?! Zadziwiająca sprawa. Wtedy wam powiem. Dusza składa się z trzech części. "Słowiesnaja" - (duchowa, albo umysłowa) część duszy, rozmieszczona jest (umownie mówiąc) w okolicy głowy i gardła. Proszę powiedzieć, a kiedy gniewamy się, gdzie u nas zaczyna się gotować? W piersi. Całkowicie słusznie: Od gardła do przepony rozsiada się "gniewnaja" - (gniewna, emocjonalna) część duszy. (To strefa naszych uczuć, nazywamy ją "gniewną" częścią duszy, ponieważ gniew - najbardziej niszczycielska z emocji.) Dalej, od przepony i niżej położona jest ta część duszy, która "zarządza" trawieniem jedzenia i przedłużeniem rodzaju ludzkiego; ona nazywa się "wożdieletielnaja" (pożądająca, rozkoszna albo woluntarna) część duszy. Nakreślimy ten schemacik na tablicy.

Każda część duszy choruje na swoją chorobę. Na co choruje pożądliwa część duszy? Najczęściej - na "pożądanie". Pożądanie jest nieprawidłowym płciowym przyciąganiem. Zapiszmy. Na co choruje gniewna część duszy, jasne: na złość, gniew, kiedy jest on kierowany przeciwko człowiekowi. A na co choruje umysłowa część duszy? Na głupotę? Zrozumiałe, że na głupotę, w czym ta głupota przejawia się? Czy nie spotykaliście ludzi, kompletne nie wykształconych, czy nawet źle uczących się (niezdolnych do nauki), którzy jednak z jakiegoś powodu wzbudzają mimowolny szacunek i sympatię, kiedy czujesz, że oni są na swój sposób mądrymi ludźmi? Więc w jaki sposób choruje rozum?

Postawię pytanie inaczej. Jaki człowiek nie może być przyjacielem? Dziesięć lat będziecie z nim przyjaźnić się, a on potem zdradzi was, ponieważ jego rozum był pierwotnie chory. Taki człowiek nie może być przyjacielem, mężem (żoną). Na co choruje jego rozum? - Na dumę. Słuszne. Zapiszemy.

Umysłowa część duszy (Rozsądek) - choruje na Dumę. Gniewna (Uczucia) - na Gniew. Pożądliwa (Wola) - na Pożądanie

Macie pytania? W takim razie ja mam pytanie. Trzy części duszy - która z nich znajduje się z wierzchu? Która przewodzi? Umysłowa, mądra? Niesłusznie.

Powinna przewodzić mądra część duszy, głowa powinna być na górze. Niestety, często zdarza się inaczej. Zwłaszcza w waszym wieku. W "przejściowym" wieku (wszyscy my przez to "przechodzimy") z naszą duszą często dzieje się to, co z górą lodową. My to i nazywamy "efekt góry lodowej". Teraz to narysuję.

Biała, piękna, iskrząca się w słońcu góra lodowa. Gdzie znajduje się jej środek ciężkości? Pod wodą. Ciepła woda stopniowo rozmywa dolną część góry lodowej, środek ciężkości przesuwa się... W jakimś momencie co będzie? Góra lodowa obróci się. Jak ona się obraca? Będzie powoli pochylać się? Nie, natychmiast i gwałtownie - górna wspaniała, śnieżnobiała część pójdzie pod wodę, a u góry okaże się brzydka, pogryziona przez wodę lodowa bryła.

Właśnie to często dzieje się z naszą duszą w wieku przejściowym: rozum ucieka do siedzenia (siedzenie jest to część ciała, na której siedzimy), a te emocje, którym przyzwoicie znajdować cię w okolicy siedzenia, opanowują głowę. Następuje to niekiedy bardzo szybko. Ja, na przykład, przychodzę do klasy po wakacjach, patrzę na uczniów... Patrzę... ...Tak, odwrócili się.

Taki "odwrócony" stan duszy jest stanem nienormalnym, chorobliwym. Można powiedzieć, tylko proszę się nie obrażać, że my w wieku przejściowym jesteśmy ludźmi psychicznie chorymi.

Jeśli to jest choroba psychiczna, to powinna mieć objawy. Jeśli chcecie, opiszę wam te objawy, żebyście mogli postawić diagnozę sobie albo swoim kolegom. Chcecie? Dobrze. Jedne objawy będą typowe dla chłopców, inne symptomy będą typowe dla dziewczynek. Od kogo zaczniemy? Od dziewczynek? Nie, od chłopców. Mężczyźni w trudnych wypadkach powinni być z przodu.

Z chłopcem dzieje się to, co nazywamy "rozregulował się" To znaczy, że "trzy"' części duszy poplątały się, zmieszały się, straciły "szyk bojowy". Człowiek - roztrzęsiony, osłabiony, roztargniony. Zewnętrznie to wygląda tak. Poproszę kogokolwiek z młodych ludzi, ciebie, na przykład, wyjść i stanąć przed salą. Dziękuję. Przede wszystkim, stawy u chorego młodzieńca źle trzymają ciężar ciała. Kolana jego są półzgięte, proszę zademonstrować. Głowy on nie trzyma: głowa z lekka na bok i do przodu, tak. Jedno ramię niżej drugiego. On szuka, na co wesprzeć łokcie, solidniej oprzeć się miednicą: jego staw biodrowy szuka oparcia. Proszę oprzeć się o stół. Widzicie, cała figura połamana w stawach, osłabiona.

Co dzieje się z twarzą? Ponieważ rozum u takiego człowieka uciekł do siedzenia, to u niego teraz nie twarz, a coś podobnego... Doskonale. Tak, proszę rozluźnić twarz, całkowicie. Usta są półotwarte, powieki opuszczone. Dolna szczęka i warga z lekka poszły do przodu. Trochę więcej otępienia. Dobrze.

Co dzieje się z głosem? Umysłowa część duszy jest uszkodzona, głos zapada się do brzucha. Człowiek nie mówi, a, wiecie, jak to bywa, "klapie przez wargę": "Waszczszcze, cze trzeba,atva-.., A cze dwójka-ta? Ja ucz-czył..." Podobne? Wszyscy, ciszej, proszę. Przechodzimy do dziewczynek.

U dziewczynek będziemy obserwować inny obraz. Chłopcy w wieku przejściowym są roztrzęsieni, osłabieni, roztargnieni. Dziewczynki - nie. Dziewczynki instynktownie wiedzą, że ich czeka tworzenie rodziny, rodzenie dzieci, na rozluźnianie się jest za wcześnie. Chłopcy - roztargnieni. Dziewczynki - skupione... Trzeba tylko popatrzeć, w jakim miejscu je skupiło... Ciszej, proszę.

Jak poznać, że u dziewczynki zaczął się wiek przejściowy? Bardzo prosto: po tym, jak ona przekracza próg w domu. Oto do niej zadzwoniła przyjaciółka, dziewczynka chwyciła futerko, hop za próg, - jeszcze dziecko. A oto do niej zadzwonili i zaprosili wyjść w "towarzystwo"... Już i "towarzystwa", można powiedzieć, nie ma, a wyjść chce się (na dyskotekę, do kina...) Myślicie, że ona wstała i poszła? Nie, dziewczyna najpierw przygotuje się, wykona poważną "pracę nad sobą". Przede wszystkim, ona siada, bada siebie z całą uwagą i... Nanosi barwy bojowe. Jak każde symboliczne malowanie, te barwy bojowe mają sens, który można wypowiedzieć słowami. Dziewczynki, proszę nie obrażać się, ale wypowiem te słowa, które są wypisane na waszej twarzy, kiedy malujecie ją w różne kolory w podobny sposób. Ktoś przecież powinien wam to powiedzieć. Sens tego malowania taki - "Szukam..." "Szukam par-tne-ra..." -

Podczas dziewczynka tak maluje się, w jej duszy zachodzi jakaś zmiana. Rzecz w tym, że dusza ma punkt uwagi (punkt koncentracji), który może przesuwać się po ciele... Możemy go przemieszczać świadomie, ale częściej on błądzi. Póki dziewczynka przygotowuje się na "wyjście", ten punkt koncentracji stopniowo z głowy (jeśli on tam był) przesuwa się na dół... niżej... jeszcze niżej... trzeba jeszcze niżej. Zmienia się wyraz oczu, z nich wychodzi specjalny blask (jak u drapieżnika nocą). Oto, ten punkt koncentracji opuszczał się opuszczał się i poszedł pod przeponę. Stamtąd, z głębokości, wychodzi obłoczek, jego nazywają "kobiecy urok". Dziewczyna poprawiła ten obłoczek... I oto teraz ona - wstała... i poszła.

Ona idzie - jak buldożer. A naprzeciw niej... Osłabiony, roztargniony... na półzgiętych nogach. Co się wydarzy? Dosyć, uspokoili się. Tak, ona go "przewróci"... Chłopcy, pamiętajcie Dziewczynki często "przewracają" was nie dlatego, że im się podobacie: one są po prostu ciekawe, jak to się robi.

Widzicie, zewnętrzny obraz choroby psychicznej w wieku przejściowym u chłopców i dziewczynek różny. Ale istota choroby jedna: namiętności opanowują umysł i zmuszają rozum, by im służył.

Na przykład, człowiek zakochał się. Nie mówię "kocha", ponieważ kocha człowiek całą duszą. Nie, on jest zakochany, czyli w nim wzbudzona jedna (namiętna) część duszy, która zmusza stworzyć wizerunek ukochanego człowieka. Jak myślicie, będzie ten wizerunek prawdziwy czy też fałszywy?

Tak, fałszywy, bezwzględne fałszywy. Dalej, wyobraźmy, że ludzie schodzą się, namiętność jest zaspokajana. I rozum teraz narysuje inny wizerunek tego samego człowieka. Jak myślicie, ten drugi wizerunek będzie prawdziwy czy też fałszywy? Prawdziwy? Nie, obowiązkowo fałszywy. Wahadło wychyliło się w drugą stronę, od jednego fałszu punktu do drugiego.

Żebyście lepiej zrozumieli, opowiem wam jedną historię. Mam dalekiego krewnego, który wcześnie został sierotą. On czasami zachodził do mnie i z nim rozmawialiśmy. Przychodzi pewnego razu: - Wujku, żenię się. - Gienek, a ile ty masz lat? - Już dziewiętnaście. - A narzeczona twoja ile? - Tyle samo, uczyliśmy się w jednej klasie. (Właściwie zaznaczę, że takie małżeństwa rzadko bywają szczęśliwe. Bywają i ja znam takie przypadki, ale bardzo rzadko.)

- Gienek... A po co się żenisz? - Tak no, wujku, wy co, czyż nie wiecie, po co ludzie się żenią?

- Nie wiem, słowo honoru. To u każdego inaczej bywa. Więc ty dlaczego się żenisz? - No... lubię ją. - Bardzo dobrze, opowiedz mi o niej.

 No, wuju, ona wo-ogóle! Ona kla-assa! - Nie, "w ogóle" nie rozumiem. Ty mi o niej opowiedz. - No, po pierwsze, u niej... (Tu mnie zakłuło: nie "ona", a "u niej". Oto, dziewczynki, dlaczego niebezpiecznie kokietować i wystawiać na pokaz odrębne szczegóły twarzy albo figury: wasz wybraniec, którego wy "poderwały", powie nie "Kasia" i nie "Basia", a "u niej".)

- Ona ma włosy... (Od czego zaczął opisywać ukochaną kobietę!)

- Ona ma włosy,.. Jakich nie ma w przyrodzie! - Jak to? Widziałem Tyle kobiet, jak to "włosy, jakich nie ma w przyrodzie"?

- Wuju (i mój Gienek nawet palce złożył w szczyptę od przyjemności), włosy - jaskrawo zielone! - Tak, a co jeszcze ona ma? - Nogi. I ona nimi tak szur-szur. - Wlecze nogi?

- Nie-e, to "pont" taki. Ona zawsze wszystko robi z "pontem". Kiedy pali, to tak papieros trzyma... wytwornie. Wuju, a jak ona klnie! Tu jeden mężczyzna w autobusie jej coś nie tak powiedział, ona jemu tak odpowiedziała, szczęka mu opadła...

Opowiada mi Gienek o tym zielonym krokodylku, a ja myślę siebie, co mu powiedzieć. Przecież wszystko jasne... Po namyśle powiedziałem mu tak:

- Gienek, tobie mówię jak krewny i jak starszy - z władzą: Z nią żyć nie będziesz. Żadna u ciebie miłość. Moja ci rada: Poprzyjaźnij się z nią jeden rok. Jak do kobiety się nie dotykaj. Przez rok u niej włosy odrosną, oducz ją palić i przeklinać. Za rok wszystko będzie jasne. Zrozumiał mnie?

Jak myślicie, posłuchał mnie Gienek? Nie. On popatrzył na mnie z żalem: powiada, wuju, jesteś już stary, nie możesz rozumieć miłości. Wkrótce otrzymuję zaproszenie na ślub. Ślub jest w czasie Wielkiego Postu! Jeśli wcześniej myślałem, że cała ta historia skończy się niczym, to teraz stało się oczywiste, że skończy się ona źle. Nieszczęśliwi są ci ludzie, którzy żenią się w poście albo w poście są poczęci.

Przeszło półtora roku, od Gienka wiadomości nie było. Spotykam go na ulicy Gorkiego. - Dzień dobry, Gienek, jak sprawy? - Źle. - Co takiego? - Żona w szpitalu.

Okazało się: przez półtora rok dwie aborcje, druga nieudana: Zakażenie macicy. Pierwsza aborcja - nieudana, druga - nieudana, sterylizacja. Dzieci kobieta mieć nie będzie. Odprowadziłem Gienka do bramy i mówię mu:

- Teraz cały swój czas powinieneś poświęcić jej. Ona teraz bardzo przeżywa... - Wuju, o czym mówicie? Rozwodzę się. - Jak? Dlaczego?

- No tak, - powiedział mi Gienek dosłownie następujące słowa, - włosy zielone, palaczka, przeklina, brudas i lichota.

- To ty - drań. Wziąłeś Dziewczynkę, skaleczyłeś, teraz rzucasz. Jesteś mężczyzną, cała odpowiedzialność jest na tobie. On natychmiast w bramie i zapłakał. Sumienie u chłopaka było...

Oto czym kończą się erotyczne igraszki wieku młodzieńczego.

Jasno wyraziłem swoją myśl? Jeśli rozum jest ogarnięty przez namiętność, to on obowiązkowo rysuje fałszywy wizerunek innego człowieka: i w ten czas, kiedy on opętany namiętnością i w ten czas, kiedy namiętność mija. Macie pytania?

W takim razie ja mam pytanie do was. Proszę powiedzieć, kiedy kończy się wiek przejściowy, w jakim wieku?

W 25? Być może, ale dlaczego właśnie w 25? Po wojsku? Dla młodzieńców, a dla dziewczyn? Po zamążpójściu?

Przejściowy wiek może w ogóle się nie zakończyć. Jak odwrócił się człowiek w młodości, tak do góry nogami i chodzi do śmierci. A po śmierci, na dół głową, dokąd on pójdzie?

Jak poznać, że człowiek tak i ugrzązł w przejściowym wieku? Jeśli to człowiek dorosły, to on już umie ukrywać swoje uczucia i przyzwyczajenia. Według powierzchowności już trudno określić, że on "odwrócona góra lodowa". Czy jest oznaka, po której można poznać, że on tak i pozostał w odwróconym stanie? Jedną z takich oznak jest to, że on jest rozpustnikiem. Przykazanie Boże mówi krótko i po prostu: "Nie cudzołóż", nie bądź rozpustnikiem. Pewnego razu mnie zapytali, a dlaczego tego nie wolno robić? Komu to szkodzi, jeśli ludzie otrzymują rozkosz i nikomu nie sprawiają krzywdy? Jeśli chcecie, spróbuję odpowiedzieć, dlaczego nie wolno. Odpowiadać?

Dobrze, opowiem wam jedną historię. Miałem przyjaciela, który był o wiele starszy ode mnie. Poważnie zajmował się jogą i często z nim sprzeczaliśmy się, ponieważ on był hinduistą, a ja prawosławnym chrześcijaninem. Sprzeczaliśmy się z nim, ale ja go i lubiłem i głęboko szanowałem. On poważnie pracował nad sobą... Pewnego razu z nim zdarzyło się nieszczęście: zakochał się. Zakochał się w osiemnastoletniej dziewczynie. O swoich uczuciach niczego jej nie mówił, ale mocno cierpiał. Dla joga tej kwalifikacji taki namiętny stan duszy był krańcowo niebezpieczny, mogło zakończyć się to obłędem albo śmiercią. Tak przeszło parę miesięcy. I oto pewnego razu nocą...

Mój przyjaciel połączył się z ukochaną dziewczyną - duszą, w niewidoczny sposób... On był w jednym końcu Moskwy, ona w drugim. Ona niczego nie poczuła... Rano on obudził się od bólu w dolnej części kręgosłupa. U niego nagle ujawnia się choroba, która nazywa się zakleszczenie się nerwu. Wcześniej on na taką chorobę nie cierpiał; przez jedną noc ona nie mogła powstać. Zaczął wyjaśniać, w czym sprawa. I co się okazało?

Okazało się, że kochał tę dziewczynę, a ona kochała nie jego, a innego człowieka. A u tego innego człowieka było... zakleszczenie się nerwu kręgowego. W ten sposób, mój przyjaciel złączył się z tą dziewczyną, a przez nią - z innym, nieznanym człowiekiem. Przy czym, zwróćcie uwagę, ta dziewczyna była dziewicą, fizycznego zbliżenia z nikim nie miała.

Taki oto jest duchowy charakter stosunków seksualnych. O nim można przeczytać w Biblii. Książki z seksuologii i higieny płciowej skrupulatne pomijają ten temat. Ukrywają przed wami duchową stronę stosunków seksualnych. Żebyście lepiej mogli wyobrazić, o czym mowa, nakreślimy taki schemat.

Przypuścimy, młodzieniec wstąpił w związek z dziewczyną. Między nimi powstały stosunki intymne - stosunki małżeńskie. O tym w Biblii powiedziane jest tak: przylepi się człowiek do niewiasty swojej i będą dwoje - jedno... ciało, czyli u dwóch ludzi od tego momentu staje się jedno ciało. Na przykład, stoję teraz przed wami tu, moja żona znajduje się w innym miejscu, ale my oboje wiemy, że stanowimy jedno ciało: wszystko, co dzieje się ze mną, będzie odbijać się na niej, wszystko, co dzieje się z nią, odbije się na mnie, w moim ciele. To jest zrozumiałe?

W takim razie wróćmy do naszego schematu. Młodzieniec wstąpił w związek z dziewczyną, a u niej było wcześniej... dziesięciu kochanków. Znaczy, on będzie związany z nią, a przez nią - z dziesięcioma obcymi mężczyznami. Przez nią każdy będzie połączony z każdym innym w niewidoczny sposób. Kreślimy dalej. Przypuścimy, że u każdego z tych dziesięciu mężczyzn było po dziesięć kochanek... Wszystkich nie narysujesz, ale zaznaczymy te związki: znowu w niewidoczny sposób każdy będzie związany z każdym.

Na tym poziomie rozpatrzenia - ile osób znajduje się w związku? Jeden plus jeden, plus dziesięciu, plus stu, - stu dwunastu ludzi. Bezpośredni związek młodzieńca i dziewczyny (od której dla niego wszystko się zaczęło) będzie trwalszy, związki drugiego poziomu - mniej trwałe, ale liczniejsze, związki trzeciego poziomu - jeszcze liczniejsze. Ale przecież będzie jeszcze i czwarty poziom i piąty i tak dalej i tak dalej...

W ten sposób, przed nami pojawiło się grono ludzi, gdzie każdy jest związany z każdym innym w niewidoczny sposób. Jak nazywa się społeczność ludzi, gdzie każdy jest związany z każdym innym w niewidoczny sposób? Takie społeczeństwo nazywa się cerkwią. Każda cerkiew ma swój podstawowy symbol. Takim symbolem chrześcijańskiej cerkwi jest krzyż. A to cudzołożne towarzystwo ludzi - jaki będzie mieć symbol?

Wy sam możecie domyślić się. Co mówią o kobiecie, która zdradziła męża? Co ona mu podarowała? Rogi. Czyje rogi?

W starożytności kozioł był symbolem grzechu cudzołóstwa, dlatego koźle rogi stały się symbolem tej grzesznej społeczności: Najprościej dołączyć się do niej (zostać jego częścią, priczastitsia) można przez nierząd. Przez nierząd człowiek trafia w taką kałużę, dokąd napływa brud z całego świata. Przy czym nierząd nie koniecznie jest to zbliżenie fizyczne. Chrystus mówi, że każdy, kto popatrzył na innego człowieka z pożądaniem, cudzołożył z nim w sercu swoim.

Człowiek z własnej woli decyduje się, do jakiej społeczności ludzi on chce należeć. W Nowym Testamencie tak jest powiedziane: "Kto się łączy z nierządnicą staje się jednym ciałem z nierządnicą... Kto zaś łączy się z Panem jest z nim jednym duchem" (1 Kor. 6:16, 17)

Do czasów Nowego Testamentu (kiedy Chrystus przyszedł na ziemię) dawne narody doskonale wiedziały, że ludzie są związani między sobą niewidocznymi związkami. W Starym Testamencie te związki nazywane są "siecią".

O tych sieciach wiedział nie tylko biblijny naród, ale i poganie. Przytoczę przykład. Teraz zamiast tego, żeby użyć literackiego słowa "prostytutka", mówią "przedstawicielka najstarszego zawodu". I to znowu kłamstwo. (Większa część tego, co słyszycie o stosunkach seksualnych - kłamstwo zbudowane na kłamstwie.) "Przedstawicielki dawnego zawodu" nie były prostytutkami w naszym sensie słowa: One nie brały pieniędzy za swoją pracę. Dlaczego więc one to robiły? One były kapłankami, łowiły ludzi w te "sieci" i czyniły ich członkami społeczności nierządu.

Otóż, nierząd jest grzechem. To jest zrozumiałe? Wtedy pójdziemy dalej. Za jednym grzechem obowiązkowo ciągnie się następny. Jaki grzech jest ciężkim, najcięższym grzechem po samobójstwie - najczęściej podążający za nierządem? Jaki grzech najcięższy po samobójstwie? Tak, aborcja, dzieciobójstwo. Dusza jest dawana człowiekowi w momencie poczęcia. Aborcja to morderstwo.

Dziewczynki, proszę posłuchać mnie. Jeśli wam zdarzy się i dowiecie się, że jesteście w ciąży, co trzeba zrobić przede wszystkim? Ucieszyć się. Tak, ucieszyć z tego, że został poczęty człowiek. Nawet sama myśl o aborcji zaszkodzi waszemu dziecku. Ze wszystkich stron będą wam mówić: "On z tobą nie ożeni się", "ty jeszcze młoda", "nie masz mieszkania i pieniędzy", "co ludzie powiedzą"... Proszę nie odpowiadać, nie sprzeczać się! Niech wasze dziecko urodzi się chciane. Być może, ono zostało poczęte nieoczekiwane, być może, poza małżeństwem, ale niech ono urodzi się, niech urodzi się chciane. Kiedy ono troszkę podrośnie, z przerażeniem będziecie wspominać, że mogłoby go nie być.

Pewnego razu otrzymałem taką kartkę. "U mojej przyjaciółki stwierdzono, że dziecko w jej łonie jest bez mózgu, czyli mutant. Wywołano u niej poronienie. Czy według ojca ona też powinna była urodzić? A co dalej? Męczyć się z kawałkiem mięsa? Przecież tej istoty człowiekiem nazwać nie można".

Jak myślicie, to było pytanie czy stwierdzenie? Więcej, niż stwierdzenie: to atak, atak na punkcie emocjonalnym. Dziewczyna, która pisała tę kartkę, jest przekonana, że w wielu wypadkach aborcja jest dozwolona. Jeśli wśród was są zasadniczy przeciwnicy aborcji, (zwracam się i do nauczycieli też) proszę, odpowiedzcie na tę atakującą kartkę.

- Lekarze często mylą się. Jestem tego świadkiem.

-Tak.

- Bez mózgu dziecko nie żyłoby i w łonie.

- Być może.

- Mózg Anatola France ważył trzysta gramów.

- Tak?! Może być. W każdym bądź razie, błędnie mówią, że człowiek myśli mózgiem: dusza myśli za pomocą mózgu. Przecież kiedy (po śmierci) dusza oddziela się od ciała (i od mózgu), ona przecież nie traci zdolności myślenia i czucia... Co jeszcze powiemy, dlaczego aborcja jest niedopuszczalna?

- Trzeba nieść swój krzyż.

- Słusznie. Tylko jak objaśnić niereligijnemu człowiekowi, co znaczy - "nieść swój krzyż"?.. Jeden kapłan objaśniał to na prostym przykładzie. "Matka chce podstrzyc swoje dziecko. A ono tego nie chce. Ona je wszystko jedno podstrzyże. Ale jeśli ono będzie kręcić głową, będzie mu bardziej boleć". Oczywiście, mieć chore dziecko - cierpienie. Ale zabić chore dziecko - przestępstwo, przez które nastąpi jeszcze większe cierpienie. Co odpowiedziałem wtedy na tę kartkę? Miałem mało czasu i odpowiedziałem krótko: "Matka po śmierci zobaczy zabite przez nią dzieci, którym ona nie dała zobaczyć słonecznego światła. Jak ona będzie na nie patrzeć?"

Względem medycznego aspektu tego pytania przytoczę wam wiarygodne (potwierdzające) zeznanie medyka. Pewnego razu mówiłem o aborcjach w radiu i później otrzymał taki list.

"Kiedy opowiadaliście o możliwości urodzenia dziecka bez mózgu, przypomniał mi się taki wypadek. 20 lat temu pracowałam w dziecięcym oddziale szpitala. Ze szpitala położniczego przywieziono nowo narodzonego chłopca, pozostającego bez świadomości od momentu narodzin. On był bardzo sympatyczny. Karmiono go  przez nos. Kiedy on uchylał oczy i wzdychał, płakaliśmy. On miał taki wyraz twarzyczki: cierpienie i przebaczanie. My jego potajemnie ochrzciliśmy. Po miesiącu umarł. Zrobiono sekcję: on nie miał mózgu, a tylko dwa pęcherze, wypełnione surowicą. A prehistoria jest taka. Mama tego chłopca w młodzieżowym wieku zaczęła życie płciowe, zaraziła się chorobą weneryczną i mając 16 lat urodziła tego chłopca w siódmym miesiącu ciąży. Całą ciążę skrywała się, ukrywając swoją ciążę przed rodzicami". Oto taka historia.

Teraz znów wrócimy do rysunku grzesznej sieci, dokąd jesteśmy wciągani wbrew naszej woli.

Jeśli u nas zachorowała jakaś część duszy, to przez tę chorobę my i trafiamy w tę sieć. Dusza składa się z trzech części, odpowiednio, w sieć tego grzechu my najczęściej trafiamy

- przez nierząd (albo rozpustne myśli),

- przez złość i gniew,

- przez pychę...

O nierządzie porozmawialiśmy. Porozmawiajmy o gniewie. Pewnego razu otrzymałem kartkę od młodzieńca, skłonnego do ataków gniewu. "Jeśli w człowieku dużo wściekłości i złości, jak zrobić, żeby wściekłość i złość pokonać?" Otóż, człowiek uświadomił sobie, że jest skłonny do ataków gniewu i chce od nich uwolnić się. Pomóżmy mu.

Gdzie zaczyna wrzeć gniew? W piersi, w sercu. Dokąd podąża gniew? Czasami on podąża do rąk, ręce same zaczynają ruszać się i chcą kogokolwiek uderzyć. Ale najczęściej dokąd podąża gniew? Do góry. Żebyśmy ubliżyli człowiekowi słownie, zwymyślali go. Teraz popatrzycie. Tu, w piersi, u człowieka - szeroko, a tu, w gardle, - wąsko. Gniew powinien przejść przez gardło. Tu jego możemy zatrzymać. Jeśli zatrzymujemy gniew w gardle i wpychamy go z powrotem, jak to się nazywa? "Przełknąć obrazę". Ale często zdążamy zatrzymać gniew w gardle? Nie. Oto gniew przedarł się przez gardło i już bulgocze w krtani. Co trzeba zrobić? Jaka następna przeszkoda dla gniewu? "Ścisnąć zęby"", czyli ścierpieć. Ale przecież i "przez zęby" możemy "przecedzić" złośliwe słowo. Tak? Jakaż ostatnia przeszkoda dla gniewu? Wargi, usta. W ostatnim momencie możemy opamiętać się i "zacisnąć wargi". To będzie grymas gniewu, ale mimo wszystko gniew zatrzymany i nie wszedł w postaci słowa. I to jest dobre, ale lepiej nie zaciskać warg, a możliwie spokojnie "zamknąć usta" i czekać, póki gniew minie.

Święci ojcowie mówią, że jeśli nam to się udało, to daliśmy początek "biezgniewiju" (pokornemu usposobieniu). "Początek biezgniewija - milczenie ust przy zmąceniu serca," Tak pisał święty Jan Lestwicznik, mnich i mentor mnichów VII wieku. (Ciekawie, że ten bizantyjski pokutnik-szermierz żadnej styczności z Rusią nie miał, ale pouczenia świętego Jana były tak ulubione, że na jego cześć w Moskwie na Kremlu wzniesiono najwyższą dzwonnicę: Iwana Wielkiego.)

Więc, co możemy poradzić człowiekowi, skłonnemu do ataków gniewu? Kiedy zagotowuje się w sercu, zewrzeć usta.

Mówiliśmy o namiętności nierządu, o namiętności gniewu, pozostaje porozmawiać o chorobie naczelnej zdolności duszy: dumie.

Duma jest najperfidniejszą, najzręczniejszą, najbardziej wieloraką chorobą duszy. Skrajny przypadek dumy, kiedy człowiek stawia siebie w miejsce Boga albo przeciwko Bogu. Tacy ludzie nazywają się ateiści albo bogoburcy. Zwykły przypadek dumy (można powiedzieć, powszedni), kiedy człowiek stawia siebie i swoje sprawy wyżej każdego innego człowieka.

Jest jeszcze jeden przypadek dumy. Człowiek mówi, że uznaje Boga, ale nie uznaje Bożej Cerkwi. Tacy ludzie nazywają się sekciarze. Teraz sekciarze atakują Rosję i z zachodu i ze wschodu a i swoich nie brakuje. Sekty są tak różnorodne, że teraz nie mogę o tym mówić szczegółowo. Ale jeśli w waszej szkole pojawiła się sekta, proszę spróbować porównać jej nauczanie z nauczaniem Cerkwi, proszę zainteresować się, w czym różnica... "Na dnie" w nauczaniu każdej sekty - pycha.

A teraz proponuję wam od słów przejść do czynów.

Być może, zrobimy tak: niech każdy zapyta swego sumienia: "W jakiej społeczności ludzi znajduję się?" W Cerkwi Chrystusowej, dokąd człowiek wchodzi świadomym wysiłkiem? Czy - w tej sieci grzechu, dokąd człowiek trafia wbrew woli przez nierząd (czy nierządne myśli), przez gniew i złość, przez pychę?

Bardzo dobrze, jeśli to rozumiemy. To bardzo ważny krok, żeby zrozumieć samego siebie, odpowiedzieć: "Gdzie znajduję się w obecnym momencie?"

Jeśli znajduję się w tej sieci, naturalnie, pojawia się pytanie: Co robić?

Zapamiętajcie, proszę (być może, ta wiedza przyda się wam w życiu): jeśli wpadliście do tej sieci, to nigdy z niej nie będziecie w stanie wydostać się... swoimi siłami. To nie udawało się nikomu nigdy.

Dlatego, żeby uwolnić się z tej sieci, trzeba znaleźć specjalistę, który będzie w stanie odciąć wszystkie niewidoczne powiązania, które was oplątały. Ten specjalista powinien był przejść specjalne przygotowanie, mieć instrumenty, żeby was dosłownie z tej siatki wycinać. Ten specjalista to kto?

Jaka babka?! Nie, ja wam naprawdę mówię, że babka wam nie tylko nie pomoże, a pogorszy sytuację.

Oczywiście, kapłan. On ma władzę od Boga ciąć te grzeszne powiązania. A jak nazywa się operacja, kiedy od was odcinane są grzechy?

Spowiedź.

Proszę podnieść ręce, kto z was jest ochrzczony? Bardzo dobrze. Ci, którzy ochrzczeni, mogą spowiadać się. Jak to się odbywa?

Znajdujecie świątynię, w której spowiadają, czyli kapłan ma czas porozmawiać z każdym osobno. Na spowiedzi przestrzegajcie dwie reguły. Po pierwsze, niczego nie ukrywać, po drugie, w niczym siebie nie usprawiedliwiać. Zwróćcie uwagę, że w życiu prowadzimy się dokładnie odwrotnie: złe o sobie ukrywamy i we wszystkim się usprawiedliwiamy. Na spowiedzi trzeba pójść przeciwko sobie. To jest trudne. Ale im starszy człowiek, tym boleśniejsza operacja. Po raz pierwszy spowiadałem się w wieku 31 lat, to było bardzo trudne. Nie dopuszczajcie siebie do takiego stanu.

Po spowiedzi kapłan powie wam, co robić dalej, abyście stali się częścią Cerkwi Chrystusowej.

Cerkiew Boża jest niepodzielnym Ciałem Chrystusowym, możecie priczastitsia, zostać częścią tego Ciała.

I jeszcze jeden ważny moment. Spowiadać się i przystępować do komunii może tylko człowiek wierzący. Jeśli zapytam, kto z was wierzący, niewiele rąk się podniesie. Ale, z drugiej strony, widzę, że i niewierzących tu nie ma. Niewierzących ludzi w ogóle jest bardzo mało, przez całe życie spotykałem pięću-sześciu takich ludzi. A wielu takich, kto jeszcze nie zdążył zastanowić się nad tym, jest Bóg czy też nie. A przecież to - najwyższej wagi pytanie na świcie. Jak do niego się zabrać?

Pierwsze to unikać nierządu, dumy i złości.

Drugie - trzeba bywać w świątyni. Proszę nie peszyć się tym, że na początku mało będziecie rozumieć. Nasza dusza jest chrześcijanką, ona poczuje łaskę. Na tym fundamencie potem pojawi się rozumienie.

I trzecie: kupcie Nowy Testament i przeczytajcie jedną z Ewangelii. Ewangelię czyta się nie tak, jak powieść. A jak? Proszę czytać po jednym rozdziale dziennie, tak, jakby przyglądając się w lustrze. W Ewangelii zobaczycie życie i nauczanie Jezusa Chrystusa. Poczujecie, jak wasz wizerunek nie odpowiada Jego wizerunkowi.

Wtedy zwrócicie się do Niego w myśli. Proszę zwracać się wytrwałe. On wam obowiązkowo odpowie.

To nie ja mówię. To On mówi, że On obowiązkowo wam odpowie. Nie wiem, jak, ale odpowie na pewno. Ta odpowiedź może zabrzmieć bezpośrednio w duszy, a może - w zdarzeniach waszego życia. I wkrótce będziecie istotnie wiedzieć, że Bóg jest, to, co wam teraz opowiedziałem, to jeszcze nie rozmowa. Rozmowa zaczyna się w tym momencie, kiedy dzieci zaczynają zadawać pytania (na kartkach). Przytoczę niektóre z tych pytań, żeby dorosły czytelnik był w stanie sprawdzić się, jakby on odpowiadał. Jeśli u Was, czytelniku, powstanie przekonujący wariant odpowiedzi, proszę napisać do mnie (adres na końcu książeczki). Wasze odpowiedzi opublikujemy w "Doświadczeniach prawosławnej pedagogiki". Więc, pytania - głosy naszych dzieci. Najbardziej zawiłe to zrozumieć, o co tak naprawdę dziecko chce zapytać:

1. Jak uważacie, kogo na ziemi więcej, nosicieli dobra, pozytywnej energii, czy nosicieli zła? I kto triumfuje?

2. Dlaczego odczuwamy strach, kiedy zmarły trafia do kostnicy?

3. Co robić, jeśli wiesz, że postępujesz niepoprawnie, nie wiesz, co robić dalej, a starsi wiekiem osądzają cię we wszystkim?

4. Czy znacie naszego miejscowego spirytystę Stiepanowa? On nazywa siebie prawie Jezusem Chrystusem i mówi, że kiedy w zeszłym październiku, według mnie, był "koniec świata", to on zabrał całą złą energię ludzi całej planety i wysłał ją na Saturna, wskutek czego ta planeta przesunęła się ze swojej orbity. Co Wy o tym myślicie?

5. Co znaczy kosmos w chrześcijańskiej religii?

6. Kiedy rodzi się dziecko, on przychodzi odpokutowywać grzechy swoich rodziców?

7. Jak odróżnić namiętność od miłości? Czy może człowiek zachować wierność przez całe życie? Dlaczego żonaci ludzie często chłodnieją względem siebie?

8. Jak prawidłowo wyjść za mąż?

9. A mi podoba się każda muzyka rokowa, ciarki przechodzą. Czy to źle?

10. Wy sami jakiej muzyki słuchacie?

11. Co robić, kiedy nie wiesz, co robić, kiedy nie chce się żyć? Przychodzę do domu i chce mi się swoją twarz żyletką uszkodzić, żeby ani jeden chłopak do mnie nie podszedł. Powstrzymuje mnie tylko jedno, wtedy do mnie nie podejdzie i ten chłopak, który mi podoba się. Co mam robić?

12. Dlaczego, kiedy w kraju problemy, pojawiają się zachodni kaznodzieje?

13. Czy to grzech: myśleć o złym, wiedząc, że nigdy tego nie popełnisz?

14. Cóż nam - czy w ogóle mamy się nie malować?

15. Jaki jest Wasz stosunek do kary śmierci.

16. Moja siostra jest w ciąży. Jeśli przed tym, zanim urodzić przyjmie priczastie, to czy urodzi się czyste dziecko, bez grzechu?

17. Kim Pan jest?

18. Jak zaznajomić się z człowiekiem, który mi się podoba?

19. Nie lubię nikogo, nawet rodziców. Co mam robić? Chcę być inną.

20. Jeśli macie takie zdanie o seksie, jak rozmnażają się ludzie?

21. Jakiej władzy na ziemi chcecie, jeśli chcecie w ogóle?

22. [Notatka prawie na stronę. Jej sens: jest przykazanie "nie kradnij", ale okoliczności naszego życia i życia naszego społeczeństwa są takie...] Myślę. Rozumiecie mnie: nie ukradniesz, nie przeżyjesz.

23. Wy co! Rzeczywiście uważacie, że przed ślubem nie powinno być stosunków płciowych?

24. Dlaczego chłopaki w wieku 15 lat tacy zakłopotani? Przyczepiają się, diabły.

25. Co robić, jeśli rodzice zmuszają żyć według ich praw?

26. W naszym wieku człowiek traci wiarę w ludzi. Jak zachować wiarę w ludzi?

27. Chcę wierzyć, ale Bóg mnie nie woła. Jestem ochrzczona i lubię święta religijne. Od czego mam zacząć?

28. Czy istnieje amnestia od piekła?

29. Wasz zarobek miesięczny? Czyż naprawdę taką pracą zarabiają na życie?

30. Zbić człowieka za sprawę - grzech?

31. Pozagrobowe życie jest? Wierzycie w nie?

32. Nikomu nie potrafię otworzyć swojej duszy, nawet kapłanowi.

33. Co takiego medytacja i modlitwa?

34. Czy trzeba pomagać ludziom? Prawie zawsze - niewdzięczność.

35. Jak przebaczyć za zdradę i oszustwo?

36. Jak żyć, jeśli jest okrucieństwo i nienawiść?

37. Po co potrzebny kapłan? Rozumiem, że on powinien zorganizować służbę w świątyni, ale dlaczego nie wolno kajać się bezpośrednio przed Bogiem?

38. Jeśli kocham chłopczyska, a on ciebie nie, to co trzeba zrobić, żeby on skierował na ciebie uwagę?

39. Jakie drogi wyjścia z dzisiejszego położenia w kraju istnieją w tradycji prawosławia? Wasz stosunek do monarchii?

40. Słyszałam takie wyrażenie: "Nasze przegrody do Boga nie dochodzą". Nie wszystko jedno, jaka religia? Tylko by człowiek wierzył w Boga.

41. Od psychicznego kontaktu z człowiekiem, wierzącym w szatana, stajemy się zależni od niego? On mówi: "szatan - wielki bóg". Ale my mu nie wierzymy.

42. Trzeba uciekać od towarzystwa?

43. Jeśli nam coś się przytrafi, jak o tym opowiedzieć rodzicom i jak postąpić samej?

44. Jak można ustawić duszę na miejsce?

45. Czy można ominąć wiek przejściowy?

46. Dla mnie mówią: Ty winny (ty winna). Dlaczego i komu ja winny (ja winna)?

47. Pomocy, tonę!

-------------------------------------------------------

...I WTEDY MNIE ZAPYTANO: "JAK POPRAWNIE WYJŚĆ ZA MĄŻ? "

Pewnego razu, kiedy rozgadałem się z dziećmi i one zaczęły przysyłać mi kartki, kilka pytań na kartkach było na jeden temat, które w najlepszym wypadku były - w czambuł - sformułowane tak: "Jak poprawnie wyjść za mąż?"

Powiedziałem, że pytanie postawione jest słusznie: są pewne reguły na to, jak wyjść za mąż i mógłbym te reguły wyłożyć... "Jeśli chcecie"... - Chcee-emy, - zakrzyczało towarzystwo. - Pytanie nieproste. Żeby wniknąć, jest potrzebna cierpliwość... - Chcemy!!!

Za plecami miałem wielką rozsuwaną tablicę. Odwróciłem się i zacząłem pisać zasadę pierwszą.

ZASADA PIERWSZA. SUKCES KOBIETY - NIE WIELU MĘŻCZYZN, A JEDEN

- Jasne, o czym mowa? - Jaa-asne.

- Tak, ja myślę, kobieta powinna zachować siebie dla męża. Jeśli jej tego się nie uda zrobić, to jej mąż będzie musiał wiele jej przebaczyć...

A jeśli on nie będzie w stanie? Znam mężczyzn, którzy nie mogliby ożenić się z "kobietami z przeszłością". Oni są tak ułożeni, że nie mogliby... A jeśli pokochacie właśnie "takiego" mężczyznę, a on was?

Tak więc, umiejcie czekać, dziewczynki. Proszę nie zaśmiecać swojego przyszłego życia nieprzemyślanymi - tym bardziej, nieodwracalnymi - czynami.

Wiem, że dziewczyny skromnego zachowania często, jak się mówi, "nie korzystają z sukcesu". Jednakże co takiego "sukces"? Myślę, że w życiu kobiety "sukces" - to nie wielu mężczyzn, a jeden.

Zasada druga... Ona dotyczy tego, czego szukamy, kiedy szukamy męża. Kim jest mąż? Jak jego można poznać, według jakiej cechy?

Poproszę, byście zasadę drugą sformułowały same. Proszę określić jednym słowem zaletę, - główną - która powinna obowiązkowo być u waszego męża...

Dacie radę. Jednym słowem. Jak chcecie, ale tylko jednym słowem. Proszę. -

- Ochrona.

- Czyli mąż powinien być obrońcą. Dobrze. Piszemy: "Obrońca"

- Żeby zabezpieczał ...

- Jak zabezpieczał? Materialnie? Nie zrozumiałem.

- Wierny.

- Żeby nie zdradzał? To jest zrozumiałe. "Wierny".

- Lubił dzieci - dwa słowa...

- "Czadolubije" to nazywa się jednym słowem. Piszemy: "Czadolubiwyj".

- Mądry.

- Ważna zaleta dla mężczyzny. "Mądry".

- Dobry.

- Ważne. "Dobry".

- Połówka.

- Wtedy mąż i żona będą jedną całością. Dobrze. Zapiszemy: "1/2".

- Wierzący. - W co?

- W Boga. I żeby on był tej samej wiary.

- "Wierzący".

- Nieordynarny.

- Serdeczny.

- Odpowiedzialny.

- Czuły.

- Wrażliwy.

- Chłopcy, zrozumieliście, czego od was oczekują? Jakich bohaterskich czynów!

Otóż, mąż, on jest obrońcą, wierny, czadolubiwyj, mądry, dobry, 1/2, wierzący, nieordynarny, serdeczny, odpowiedzialny, czuły, wrażliwy... Wymieniłyście 12 zalet. Te zalety są bardzo ważne w życiu.

Proszę nazwać je wszystkie jednym słowem... Jednym słowem. Można.

Dobrze, podpowiem wam, że to słowo jest w Biblii. Tam jednym słowem jest powiedziane, kim powinien być mąż dla żony. Mąż jest dla żony... Mąż jest dla rodziny... Kto? - Głowa.

Otóż,

ZASADA DRUGA: SZUKAJ MĘŻA - GŁOWĘ RODZINY

"Gdzie takich szukać?" - To inne pytanie. Główne - wiedzieć, czego szukamy, w jaką stronę patrzeć. Oczywiście, dziewczynki, wy najpierw chłopaków rozpieszczacie swoją "zbytnią uwagą", uległością, tak, ja o "tym" mówię, a potem skarżycie się, że mężczyźni wyprowadzili się i martwicie się "gdzie ich szukać?" Nigdzie mężczyźni się nie podziali, po prostu oni mogą znajdować się nie w tym kręgu, gdzie obcujecie z chłopakami.

I, między nami mówiąc, kiedy wy "tak" obcujecie z młodymi ludźmi - sobie męża szukacie? A siebie na żony przygotowujecie? Wtedy czego narzekać, że mężczyźni przenieśli się. Kontynuujmy.

Czym jest "głowa" rodziny? - Tak, on jest główny. Ten, kto - ostatecznie podejmuje decyzje. Ale, zwróćcie uwagę, on też i przyjmuje odpowiedzialność za swoje decyzje.

Jeszcze co oznacza to słowo, że mąż jest dla żony "głowa"? Tak, on, dosłownie, jej głowa. Czyli żona i mąż, jak mówiliśmy, utworzą jedno ciało, jedno ciało, oni są częściami siebie, mąż w tym ciele - jakby głowa...

Jak "kijem bić"? Kijem bije żonę i zupełnie zastraszył? Słuchać takiego "głowę"? Chcecie prawdziwą historię opowiedzieć, czy o coś zapytać? Być może, tak postawić pytanie: jak odróżnić głowę rodziny od tyrana i potwora?

W Biblii napisane, jak mąż, głowa, powinien odnosić się do swojej żony.

TAK WINNI MĘŻOWIE KOCHAĆ SWOJE ŻONY, JAK < CO?> SWOJE CIAŁA: KOCHAJĄCY SWOJĄ ŻONĘ KOCHA SAMEGO SIEBIE.

BO NIKT NIGDY NIE MIAŁ NIENAWIŚCI DO SWOJEGO CIAŁA, ALE ODŻYWIA I GRZEJE JE.

Czyli, jeśli mąż jest głową rodziny, to on i obrońca, i wierny, i czadolubiwyj, on dosyć mądry (głowa), dobry (ciało-przecież jedno), on jest waszą częścią, a wy jego częścią, on i nieordynarny, i serdeczny, i odpowiedzialny, i czuły, i wrażliwy... On i "materialnie" będzie wami się opiekować: grzać i odżywiać.

I jeszcze jest jeden najważniejszy moment, czym głowa rodziny wyróżnia się od tyrana: tyran sam sobie głową.

Mąż - nie: on uznaje, że nad nim też ktoś jest. W Biblii napisane tak: żonie głowa - mąż, a mężowi głowa < kto?> Chrystus.

Tu ktoś powiedział, że mąż powinien być wierzącym. To bardzo słusznie. Jeśli mężowi głowa Chrystus, to w rodzinie wszystko obowiązkowo ułoży się i wy, dziewczynki, będziecie żyć w zamążpójściu pod podwójną ochroną: was będzie bronić mąż, a waszą rodzinę - Chrystus.

Chrystus

mąż

żona

Jeśli tak wszystko jest urządzane, to powstaje rodzina - domowa cerkiew.

Więc, zasada druga zrozumiana? Szukasz męża - szukaj głowy.

Zasada trzecia... A jak jego szukać?

Dlaczego "w jednym słowie"? Można i w dwóch słowach... "Według miłości". W końcu-to. Przecież wy, kiedy wyliczałyście, kim powinien być mąż, o miłość zapomniały. I to nie jest zupełnie przypadkowe.

Ponieważ "miłość" często kojarzy się z  przedślubnym romantyzmem. A w małżeństwie dokąd wszystko znika, co?.. Jeśli patrzeć z ubocza, póki jesteśmy młodzi, to można i nie dostrzec, że ludzie w małżeństwie siebie kochają. A starzy nawet i nie całują się.

Ale, przyjaciele moi, miłość nie znika. Miłość nigdy nie ustaje.

A znika z naszych miłosnych stosunków (co?) - namiętność, zakochanie. Zresztą i zakochanie nie znika, ono przekształca się w niechęć i nawet - nienawiść. Zakochanie często przekształca się w nienawiść.

Znaczy, powinniśmy odróżniać zakochanie od miłości. Czy, jak piszecie, - oto kartka, - "Jak odróżnić namiętność od miłości?" Jak odróżnić namiętność od miłości? "Dla siebie". Słusznie. Człowiek jest rozkochany w innym - dla siebie. Jak on będzie się prowadzić? Spokojnie? Cierpliwie? Czy uporczywie?

Tak. I jeśli ciebie atakują, jak dziewczyna ma się zachować? Nie trzeba ustępować. Ponieważ w tym przypadku ustępujecie "siebie"... Trochę poczekajcie i wasz "zakochany" zacznie zalecać się do waszej przyjaciółki. Tak bywa?

Otóż, namiętnie rozkochany - zakochany "dla siebie". Popatrzymy, jak o tym w Biblii napisane. Miłość nie szuka swojego. I jeszcze napisane: Miłość nie awanturuje się.

Jak to rozumieć? W całym wszechświecie jest układ, porządek, kolejność, stateczność, wzajemne podporządkowanie,- ranga. Jedno z drugim związane, jedno drugiemu podporządkowuje się, jedno za drugim podąża, każde ma swoją część, s-czast'je (sz-częście), miejsce, czas, służbę, stopień. Taki porządek jest wśród planet, on jest w świecie żywej przyrody i obowiązkowo on powinien być stosunkach międzyludzkich.

W młodych latach, kiedy człowiek buszuje, on często chce wybiec naprzód, podpatrzyć, uchwycić... "I żyć śpieszy się i odczuwać śpieszy".

Na przykład, młodzieniec całuje dziewczynę, a ona się boi, - on "awanturuje się". A być może, oboje "awanturują się"...

Takie są intymne stosunki przedmałżeńskie... Opowiem wam jedną historię. Pewnego razu występowałem przed uczniami i mówiłem o tym, jak, według mnie, powinny formować się przedślubne i małżeńskie stosunki. Po wystąpieniu zaproszono mnie do pokoju nauczycielskiego i tam spędziłem ponad godzinę. Wychodzę, oczekuje mnie dziewczyna i prosi odejść w stronę.

- Powinniśmy zarejestrować związek małżeński z moim narzeczonym, kiedy skończę 18 lat, natychmiast po szkole. Teraz jesteśmy w bliskich stosunkach...

Ona milczy, patrzy na mnie. Ja patrzę w jej oczy. Milczę. Co mogę jej powiedzieć? Milczymy długo. Czuję, wytworzyło się jakieś wzajemne zrozumienie. Przemogłem się w końcu i mówię: - P o  c o?

Ona zmieniła się na twarzy i mówi cicho: - Pomyliłam się?

Kiwnąłem, rozeszliśmy się, ona zrozumiała - dokonała się "niegodziwość".

Wiem, jakie zakłopotanie może w tym związku powstać. Tu mam kartkę na to konto: "Jak bez próby wstępować w małżeństwo? Być może, ludzie w łóżku okażą się niedopasowani?"

Opowiem" wam jedną historię. Pewnego razu upadłem z konia i uszkodziłem plecy. Przyjaciele pomogli mi dotrzeć do sąsiedniej wsi, tam żyła babula, która umiała nastawiać kości. Ona zaczęła masować mi kręgosłup. Było boleśnie i z początku nie słyszałem, co ona mamrocze. Potem zrozumiałem słowa:

- Miękki, miękki...

- Tak, co "miękkie", babciu?

- Ty miękki.

- Jak?

- Dla ręki miękki... Synowi mówiłam: Żenić się będziesz, oczyma nie patrz, weź ręką podotykaj...

Ona nagle bierze moją rękę poniżej łokcia, szybko przesuwa się na dół do nadgarstka, szczelnie obejmuje, z lekka przyciska, ślizga się do palców i "zaczepnie" trzyma, z lekka skubiąc... - Miękki, dla mojej ręki ty miękki.

- I co, syn wasz ożenił się?

- Z piękną ożenił się... Teraz dzieci dwa razy w roku widzi.

Babcia pod wieloma względami miała rację. Rzeczywiście, w małżeństwie ludzie będą wstępowali w "namacalne" stosunki, a nie "kontemplacyjne". Ma sens dotknąć do innego człowieka... Okazuje się, że zupełnie wystarcza rękę potrzymać z uwagą. Jeśliby ludzie umieli, jak dzieci, siebie "za rączkę trzymać", udałoby się im licznych błędów uniknąć.

A dlatego, że "niegodziwości się dopuszczają" przed małżeństwem, nie zmniejsza się liczba rozwodów, rodzin niepełnych i rzuconych dzieci... Nie zmniejsza się, a zwiększa się. I "próby przed ślubem" nic nie pomagają. Niegodziwość i jest niegodziwością. Tak oto,

ZASADA TRZECIA MÓWI O TYM, JAK JEGO SZUKAĆ. WEDŁUG MIŁOŚCI ...

Ale o miłości z wami rozmawialiśmy i będziemy rozmawiać. Teraz zastanowimy się oto nad czym, - i to będzie:

Zasada czwarta. Jak jego przyciągnąć?

Czyli wiemy, kogo szukamy. Wiemy, jak szukać. Znaleźliśmy go. Pytanie, jak go przyciągnąć?

Albo, w waszym sformułowaniu to pytanie brzmi tak: "Jak zapoznać się z człowiekiem, który mi się podoba?" Wasze warianty.

"Nadłamać' obcasik". "Upuścić chustkę do nosa". "Wejść w jego paczkę". "Poznać jego zainteresowanie". "Po prostu podejść".

Te sposoby wydają mi się nieefektowne. Ale i moja odpowiedź może wam wydać się dziwną. Dobrze, powiem.

Zasada czwarta. Jak jego przyciągnąć? - Być piękną.

Tylko prawdopodobnie o pięknie, mamy różne pojęcie. Wiem, jak trudno przychodzi kobiecie piękno. Jestem wielbicielem żeńskiego piękna i nigdy nie przepuszczam okazji dać kobiecie zrozumieć, że oceniłem jej piękno.

Jednakże, paradoks polega w tym, że prawdziwe piękno nie chce nikogo przyciągać. A kiedy chce przyciągać, to to już nie całe piękno: w nim jest element wulgarności.

Opowiem wam jedną historię... Już ją znacie (albo powinniście znać). Tatiana... Pokochała Oniegina, wyznała mu miłość, on ją odrzucił... Przeminęły lata, on zobaczył ją na balu... Nie, on zobaczył, - być może, po raz pierwszy w życiu był w stanie zobaczyć piękno:

Fragment poematu A. Puszkina "Eugeniusz Oniegin"

Tekst rosyjski Przekład wg Adama Ważyk

Она была нетороплива
Нехолодна, Неговорлива,
Без взора наглого для всех,
Без притязаний на успех,
Без этих маленьких ужимок,
Без подражательных затей...
Все тихо, просто было в ней,
Она казалось верный снимок
Du comme il faut...
(Шишков, прости:
Не знаю, как перевести.)
К ней дамы подвигались ближе;
Старушки улыбались ей;
Мужчины кланялися ниже,
Ловили взор ее очей;
Девицы проходили тише
Пред ней по зале, и всех выше
И нос и плечи поднимал
Вошедший с нею генерал.
Никто б не мог ее прекрасной
Назвать: но с головы до ног
Никто бы в ней найти не мог
Того, что модой самовластной
В высоком лондонском кругу
Зовется vulgar. (Не могу...
Люблю я очень это слово,
Но не могу перевести;
Оно у нас покамест ново,
И вряд ли быть ему в чести.
Оно б годилось в эпиграмме...)
Но возвращаюсь к нашей даме.
Беспечной прелестью мила,
Она сидела у стола
С блестящей Ниной Воронскою,
Сей Клеопатрою Невы:
И верно б согласились вы,
Что Нина мраморной красою
Затмить соседку не могла,
Хоть ослепительна была.
 

Bez nerwowego niepokoju,
Nieszczebiotliwa ani mroźna,
Ani karcąca, ani groźna,
I bez pretensji do podboju,
Dama bez minek, bez pustoty,
Ekstrawagancji, innych bzdur ...
Spokoju Pełna i prostoty,
Rzekłbyś - nieskazitelny wzór
Du comme il faut...
(Tu do Szyszkowa
Pędzę, bo sam nie znajdę słowa).
Panie podeszły do niej bliżej,
Uśmiech posłały jej staruszki,
Panowie się skłonili niżej,
Łowiąc spojrzenie miłej wróżki.
Dziewczęta przemykały ciszej
Po wielkiej sali, a generał
Idący za nią w trop, zadzierał
Barki i nos coraz wyżej.
Nikt by jej nie mógł nazwać piękną,
Lecz choćby kto od głów do nóg
Przyglądał się jej skromnym wdziękom,
Wątpię, czy znaleźć by w niej mógł
Coś, co londyńskich mód wyrocznie
Zwą vulgar. (Co tu Szyszkow pocznie?...
Lubię to słowo, nawet bardzo,
A nie wiem jak się je przekłada.
Może rodacy mi poradzą
Pytając, na co nam się nada.
Błysnąć by mogło w epigramie...)
Ale do naszej damy wolę
Wrócić; znalazła się przy stole
Z Niną Worońską, ramię w ramię
Z zabójczą Kleopatrą newską
I, proszę, ani myśli drżeć
Przed wspaniałością jej  królewską;
Alabastrowa Niny płeć
Oślepia, wszyscy to przyznamy,
Ale nie zaćmi naszej damy.

Kto zauważył, jakiego wzrostu była Tatiana? Wysoka? Postawna? Delikatna? Oczy u niej były pogodne? Włosy?.. Nigdy tego nie poznamy... Wiemy, że nikt jej nie mógłby nazwać przepiękną. W jej powierzchowności nie było niczego, co mogłoby być porównywane z pięknem "Niny".

A Tatiana była w tej sprawie kompletnie... beztroska. Ona po prostu nie robi głupot... "Nieobojętna, niegadatliwa, bez spojrzenia zuchwałego dla wszystkich, bez ambicji na sukces, bez tych maleńkich uścisków, bez naśladowczych zabaw"... Oniegin widział i ślicznotki, i pięknisie, ale tu po raz pierwszy zobaczył piękno... I zakochał się. I jego przyjaciel (Aleksander Siergiejewicz Puszkin) tak żałuje... Że on zakochał się. Zakochał się i targnął się na takie piękno.

Myślę, że jedynym sposobem, aby być pociągającą - to być piękną. Ale jeśli kobieta chce pociągać, ona nie będzie całkowicie piękna. Otóż,

ZASADA CZWARTA DŹWIĘCZY WBREW ZDROWEMU ROZSĄDKOWI:

"BĄDŹ PIĘKNĄ.."

Tak śmiało wam doradzam... "Zasady" piszę... Co mówię? "Bądź piękną" - czyli - mówię, "bądź sobą"... Czyż nie wiem, że już w 16 lat dziewczyna nagle zaczyna myśleć, że "życie przechodzi obok"... A w 26 lat, jeśli ona nie jest zamężną, to... "sieje pochlebstwa", żeby tylko "wyskoczyć" za mąż. Uczę w bardzo dobrej szkole. Wiecie, ile uczy się u nas dzieci, które "nie mają taty"?

Najwyższej wagi pytania, dotyczące życia własnego i swoich przyszłych dzieci, ludzie rozstrzygają pośpiesznie. Następstwa - okropne.

Dlatego powinienem napisać zasadę piątą.

W Biblii napisane jest o miłości:

MIŁOŚĆ JEST BARDZO CIERPLIWA

ZASADA PIĄTA.

DAJ CZAS, MIEJ CIERPLIWOŚĆ. OCZEKUJ

Dla młodych jest to tak trudne, ale tym bardziej ważne.

Teraz nakreślę na tablicy dwa odcinki, a was poproszę określić równoległe one czy też nie.

. .

Równoległe? To nie odcinki? Tak, to punkty. Każdy punkt może "położyć się" na swoją linię i wtedy będziemy w stanie mówić o ich równoległości. Teraz nakreślę odcinki...

/ /

 

A te odcinki równoległe? Być może tak, być może nie. Trzeba je "przedłużyć" i tylko wtedy będziemy w stanie orzekać o ich geometrycznych właściwościach.

Tak i w życiu. Jeśli myślimy o małżeństwie, to czas znajomości trzeba przedłużyć dotąd, kiedy będziemy w stanie ocenić, jakim człowiekiem jest mój przyszły mąż... Początkowo możemy nie zauważyć swojej z nim "rozbieżności". Z czasem ona się ujawni...

-------------------------------------------------

Tu na chwilę przerwę relację ze swojej rozmowy z uczniami

Ta książeczka może trafić do rąk dorosłego człowieka, który interesuje się podstawami chrześcijańskiej wiary. Takiemu czytelnikowi, który gotowy z zaufaniem odnieść się do Pisma Świętego, poradziłbym uważnie poczytać pierwsze rozdziały Biblii (księgę "Genesis").

Cały rodzaj ludzki pochodzi od pierwszych ludzi, Adama i Ewy.

Czytając kolejny raz pierwsze rozdziały Biblii, zapytamy siebie, ile razy Adam poznawał Ewę? Mam na myśli, ile razy on ją całkowicie na nowo pokochał? Ile w ogóle jest głównych rodzajów miłości męża do żony?

Adam trzykrotnie na nowo poznawał żonę. Pierwszy raz to było tak.

Adam żył w raju i jemu było dobrze. Bóg powiedział: "Niedobrze żyć człowiekowi jednemu... I naprowadził Pan Bóg na Adama amok". To był nie sen, nie jakiś stan nieprzytomności. Adam nie usnął nieprzytomnie, a w natchnieniu wyszedł z ciała i widział, co się dzieje.

W tym czasie Pan Bóg otworzył Adamowi pierś, wziął jego żebro (kość, najbliższą sercu), stworzył z tego żebra żonę, zamknął to miejsce ciałem i przyprowadził kobietę do Adama. Kiedy Adam zobaczył żonę, on wyznał jej miłość. To jest pierwsze wyznanie miłości człowieka do człowieka. Adam powiedział:

"Oto, jest kość od kości moich i ciało od ciała mego.

I po tym Adam DAŁ IMIĘ nowemu człowiekowi: ŻONA. Według zrozumienia pradawnych ludzi dać imię może tylko ten, kto wie, co on nazywa.

Tak Adam po raz pierwszy poznał swoją żonę. To miłość pierwsza, doskonała. W miłości człowiek widzi innego człowieka tak: To inny człowiek, ale jednocześnie to ja jestem sam... KOCHAJĄCY ŻONĘ KOCHA SAMEGO SIEBIE. Tak powstała pierwsza Cerkiew Boża - mąż i żona. Pierwsza Cerkiew powstała w raju.

Po tym, jak Bóg stworzył cały świat, stworzył człowieka, mężczyznę i kobietę i pobłogosławił ich - ZOBACZYŁ BÓG WSZYSTKO, CO ON STWORZYŁ I OTO, DOBRE BARDZO.

Dla chrześcijańskiej wiary to jedna z najgłówniejszych tez: Świat został stworzony przez Boga i był on dobry. Na świecie pierwotnie nie było śmierci, nie było cierpienia i zła. Zło, cierpienie i śmierć dla świata i człowieka są niepotrzebne. Tę tezę chrześcijańskiej wiary trzeba solidnie przeżyć, wpatrzyć się w ten świat, "zobaczyć", że on jest dobry. A tam, gdzie nasze "widzenie" jest niewystarczające, trzeba dopełnić je wiarą...

I tu wymagany jest od nas wysiłek, ponieważ po stworzeniu świata i kochających ludzi, było zgrzeszenie. Cały świat i cały człowiek były okaleczone grzechem, w świat weszło zło, cierpienie i śmierć. I to też trzeba "widzieć", nie odwracać się od tego, jak człowiek bywa okropnie zły. Chrześcijanin jest tym, kto widzi; wzmaga widzenie, dopełnia widzenie wiarą, że świat i człowiek jest dobry i równocześnie widzi poległy, złośliwy, namiętny stan człowieczeństwa, począwszy od siebie... To jest religijne doświadczenie, religijne przeżycie, to nie zadanie dla rozumu, to jest znajdowanie "poglądu" na świat - jakby "podwójnego wzroku" - kiedy duszą równocześnie widzimy jedno i widzimy drugie...

Zgrzeszenie dokonało się już u pierwszych ludzi. Upadli oboje, ale pierwszą była żona. Pan Bóg skazał żonę i Adama. I Adamowi trzeba było przebaczyć swojej żonie, która go skusiła. On musiał pogodzić się z nią. Gdzie w Biblii czytamy, że Adam wybaczył swojej żonie? Adam drugi raz dał jej imię:

I DAŁ ADAM IMIĘ ŻONIE SWOJEJ EWA (ŻYCIE), BO ONA ZOSTAŁA MATKĄ WSZYSTKICH ŻYJĄCYCH.

Tak Adam po raz drugi poznał swoją żonę. To miłość pojednania, przebaczania.

Następnie - po raz trzeci -ADAM POZNAŁ EWĘ, ŻONĘ SWOJĄ I ONA POCZĘŁA ... i urodziła, kontynuowała poczynać i rodzić dzieci. To miłość cielesna, dla rodzenia dzieci.

Co było dalej w życiu pierwszej pary, według Biblii wiemy tylko częściowo, a według naszego życia, jeśli obserwowaliśmy starszych małżonków, wiemy lepiej. Jak jeden rodzaj miłości pojawia się za drugim, tak i jeden za drugim gaśnie. Ale - w odwróconej kolejności.

Ewa rodziła dzieci. I pewnego razu, urodziwszy, ona powiedziała (albo Adam powiedział): "Abel". "Abel" znaczy "oddech... krzątanina".

Więc, w życiu małżonków pierwsza cichnie miłość cielesna dzieciorodna. Ona cichnie nie dlatego, że jest niedobra, a dlatego, że spełniła się. Ona cichnie, ale nie znika: z niej pozostaje... Czułość, pamięć duszy i ciała.

Jeśli ludzie długo i dobrze przeżyli razem, to wygasa i druga miłość - przebaczania i pojednania. Dlaczego? Mąż i żona już wszystko sobie przebaczyli, nawet na przyszłość i gotowi są przyjmować drugiego ze wszystkimi chorobami i dziwnościami wieku starczego. Otóż i druga miłość cichnie, ale nie znika, bo od niej pozostaje... nieskończona cierpliwość.

Pierwsza miłość, doskonała, nie wygasa nigdy. Póki ludzie żyją na ziemi, mąż patrzy na żonę: jesteś kością od kości moich, jesteś ciałem od ciała mojego.

Te słowa piszę dla ludzi dorosłych albo świadomie doroślejących w chrześcijaństwie. Dzieciom objaśniam to inaczej, ale doprowadzam ich do tego samego wniosku...

---------------------------------------------------

Miłość nie znika. U starych ludzi ona jest ważniejsza i silniejsza, niż u młodych. Nie ma sensu żenić się wyłącznie z namiętności. Ale do tego trzeba mieć cierpliwość, czekać, dać czas, by pojawiła się i okrzepła miłość.

Widzieliście, jak "udzielają ślubu (wieńczą)" w cerkwi? Nad głowami narzeczonego i narzeczonej trzymają wieńce (korony). Co oznaczają te wieńce? To carskie korony? Nie, męczeńskie. Cerkiew nas w ten sposób uświadamia i uprzedza, że ludzie wstępują w małżeństwo nie tyle dla rozkoszy i radości (które, oczywiście, są w małżeńskim życiu): małżonkowie powinni wiedzieć, na co idą i zgromadzić wielką do siebie cierpliwość... Jeśli tego nie ma, to będzie to, co teraz mamy w obfitości: niepełne rodziny i porzucone dzieci.

Pytacie: - "Ile oczekiwać? Do jakiego terminu trzeba czekać w kawalerskiej znajomości? Konkretnie!" Wykrzyknik. Ten znak na waszej kartce oznacza, prawdopodobnie, że pytacie nie o optymalny, a o minimalny czas znajomości.

Odpowiadam: jeden rok przyjacielskich kontaktów. Nie stosunków miłosnych, bo wtedy już wszystko splątane-pomieszane, a stosunków przyjacielskich. Jeden rok to naturalny cykl, kiedy zmieniają się pory roku i odpowiednio zamienia się samopoczucie człowieka. Przypuścimy, zapoznaliście się z człowiekiem jesienią. Jesienią u niego (jak u Puszkina, na przykład) podniesione samopoczucie, on jest rześki i wesoły. A wiosną on zaczyna markotnieć, latem-męczyć się... Albo odwrotnie. Proszę poobserwować chociaż trochę, lecz dokładnie waszego wybrańca. Ale uprzedzam was, że na czas życia - życie jest długie - jednego roku nie wystarcza.

Można czymś kompensować niewystarczalność tego minimalnego terminu znajomości? Można. O tym mówi następna

ZASADA SZÓSTA. ZNAJDŹ ZAUFANĄ OSOBĘ, "TRZECIĄ", KTÓREJ UFASZ I ZAPYTAJ O JEJ ZDANIE.

Wyjawię wam jeden sekret: ludzie żenili się i wychodzili za mąż przed wami. Oczywista prawda? Nie zupełnie, ponieważ często żenią się i wychodzą za mąż, jak gdyby robili to po raz pierwszy w światowej historii. A czasami - z naiwnym przekonaniem, że "u nas będzie nie tak, jak u innych", "u nas będzie nie tak, jak u rodziców". To jest wielka głupota.

I sprawa nawet nie tylko w tym, że w każdym narodzie, w każdej kulturze jest ogromne doświadczenie, jak żyć w rodzinnie. Po prostu czasami z boku lepiej widać. Opowiem wam jedną historię

Mam dwóch bliskich przyjaciół z dzieciństwa. Jeden jest utalentowanym matematykiem, drugi jest utalentowanym aktorem. Kiedy nam było niewiele po dwudziestce, siedzimy jakoś we trzech i mój przyjaciel matematyk mówi, że on zdecydował żenić się. Z kim? Z Niną...

Tylko jęknąłem:

- Co ty! Co ty!

I więcej nie wiedziałem, co powiedzieć. Tylko czułem, że to kolosalny błąd.

Nasz przyjaciel aktor zamyślił się. Pomyślał i tak przekonująco i serdeczne mówi:

-Igorku, a przecież dzieci będą.

- To nie te problemy, które powinny nas z tobą zajmować.

Jasne? Matematyk! Człowiek wielkiego umysłu.

- Igorku, kiedy twoja żona będzie w dziewiątym miesiącu, nie będziesz mógł od niej odejść.

Tym on trafił w czuły punkt. Kiedy u kobiety rośnie wielki-wielki brzuch, mężczyzna zaczyna coś rozumieć z tego, co to takiego stosunki seksualne.

- Przeżyjemy.

- Niny?... Nie przeżyjesz. Ona... Z tych, kto "niczego względem nikogo nie musi". Pieluszki - tobie przyjdzie się prać... I kaszkę - tobie gotować... Bałagan.

I było, jak mówiliśmy. Przyjaciel nasz ożenił się z dziewczynką, która "nikomu niczego nie musiała". Kiedy urodziło się dziecko, ona ani razu do niego nocą nie wstała. Mój przyjaciel-matematyk zacisnął zęby, dochował malucha do pięciu lat i rozwiódł się.

To, co próbowaliśmy mu wyjaśniać, spełniło się co do joty... I nawet gorzej. Ponieważ on z powodu takiej szkaradnej rodziny, z wielkiej matematyki zrezygnował. Dlaczego on nas nie posłuchał? Dlaczego nie zostaliśmy dla niego "trzecią" instancją, której miało sens posłuchać się?

Byliśmy rówieśnikami. I chociaż wszystko zgadliśmy, ale nie mieliśmy autorytetu.

"Trzeci" powinien być tym, komu bezwarunkowo ufacie. Dobrze, jeśliby takim człowiekiem był ktoś z waszych rodziców...

Rzecz w tym, rodzice kochają dzieci bardziej, niż dzieci rodziców. To jest normalne. Jeśli czujecie, że rodzice was rzeczywiście kochają, obowiązkowo proszę wysłuchać ich zdania.

Ale jest słuszniejszy sposób, by znaleźć "trzeciego" i nie pomylić się.

ZASADA SIÓDMA. NIE TRZEBA NIC WYMYŚLAĆ: RÓB JAK W CERKWI.

Proszę wyobrazić sobie, że młodzieniec i dziewczyna spowiadają się u jednego kapłana. On nie po prostu patrzy na nich z boku (co bardzo pomaga zrozumieć sytuację). On zna ich duchowe życie. On ma doświadczenie, bo przed nim przechodzą tysiące żyć. Wreszcie, on umie modlić się...

Nie wiem, czy zrozumiecie mnie, ale przecież my nie po prostu "wybieramy" sobie męża albo żonę... Owszem, my "wybieramy" (bez nas teraz to się nie dzieje), ale jeszcze - mąż nam jakoś "jest dawany"...

On "mój" czy "nie mój"? On mi "dany" czy "nie dany"? Oto tego żadnymi "regułami" objaśnić nie można. To - tajemnica... O to trzeba u Boga prosić.

Popatrzymy na tablicę, co napisaliśmy.


1) SUKCES KOBIETY NIE WIELU MĘŻCZYZN, A JEDEN.
2) SZUKASZ MĘŻA - SZUKAJ GŁOWY RODZINY.
3) ODRÓŻNIAJ NAMIĘTNOŚĆ OD MIŁOŚCI
4) BĄDŹ PIĘKNĄ.
5) DAJ CZAS, MIEJ CIERPLIWOŚĆ.
6) ZNAJDŹ "TRZECIEGO"
7) POSŁUCHAJ CERKWI

A teraz, żeby skończyć temat, poproszę wszystkie dziewczyny, żeby wyszły.

Chcę porozmawiać z młodymi ludźmi. Według tych samych "zasad". Oni powinni więcej wiedzieć, niż wy. W dodatku - w waszym wieku - wy ich tak, jeśli zechcecie, zwodzicie, że mi ich żal. I trochę przed tym chcę ich ostrzec. Proszę wyjdźcie, dziewczynki.

------------------------------------------------

Krótko przejdziemy przez punkty z tymi uzupełnieniami, co obowiązkowo powinien znać mężczyzna.

1. Przedślubne stosunki

To, co do nich odnosi się, to i do was. Nie trzeba siebie tracić. Ale mężczyzna patrzy nie tylko na siebie, ale i na nią.

Kobieta bez przeszłości... Zrozumiałe. Jeśli kogoś ona miała? Wtedy - tylko spowiedź. Ona powinna oczyścić się od poprzednich związków.

2. Głowa rodziny

Kto jest inicjatorem małżeńskich stosunków? Kobieta.

Ona robi wszystko, żeby wyjść za mąż. A wy patrzycie na to, jak ona chce wyjść za was za mąż.

W Biblii? Oczywiście. Po zgrzeszeniu Pan Bóg powiedział do niewiasty: "Do męża twojego przyciąganie twoje i on będzie panować nad tobą". Z zewnątrz wszystko wygląda odwrotnie: mężczyźni pielęgnują kobiety, a im jakby to i nie

potrzebne. Jeśli kobiety tak się prowadzą, prawidłowo one robią? Doskonale prawidłowo. Ponieważ gdyby było inaczej, wszystko zdemoralizowałoby się i nie byłoby z kim się ożenić. Ale my, mężczyźni nie powinniśmy dać się temu oszukać.

Jeśli dziewczyna bardzo chce wyjść za was za mąż i przekonaliście się, że ona chce wyjść właśnie za was, wtedy mężczyzna winny jest mocno pomyśleć: oświadczyć się czy też nie.

Czyli całą wstępną "pracę" wykonuje kobieta. Ale u mężczyzn - ostatnie słowo.

"Ona nie przyjmie oświadczyn?" Tak nie może być. Jeśli odpowiedzialnie podeszliście do sytuacji, kiedy robicie oświadczyny, ona nie może ich nie przyjąć.

3. Namiętność i miłość

W rodzinie żyją mąż, żona, dzieci. Czyli, w rodzinie jakby trzy "poziomy". Im wyższy poziom, tym trudniejszy obowiązek.

Dzieci powinny CZCIĆ OJCA I MATKĘ. Do jeszcze większego przygotowujemy ich i wszechstronnie wychowujemy. Ale "czcić ojca i matkę" - obowiązkowo. Jeśli tego nie ma, to, jak mówi się w Biblii, dziecko może nie być - "długoletnie na ziemi".

Żona też dużo powinna. Ale jedno - obowiązkowo: "Żona niech ulęknie się męża swojego". Żona ma jeden ostateczny obowiązek: Słuchać męża, podobnie, jak mąż słucha Cerkwi. Jak mąż boi się Boga, tak żona boi się męża.

Mąż ma obowiązek najtrudniejszy... "Mąż powinien kochać swoją żonę". Jeden kapłan dobrze mi opowiedział: Mąż powinien "dolubliwat' (dokochiwać)" swoją żonę. Jeśli każdy wykonuje swoje powinności: Dzieci czczą rodziców, żona boi się męża, mąż dolubliwajet żonę - wtedy rodzinie dawana jest, jako największy dar Boży - miłość. A po co mi było to dziewczynkom mówić? Dziewczyna, kiedy za mąż wychodzi, myśli o narzeczonym, a młodzieniec, kiedy żeni się - myśli o rodzinie.

4. Piękno

Mężczyzna broni piękna. On stwarza swoją uwagą - "wizerunek" tego, co jest w kobiecie pięknem. Kobiety i same to czują, ale mężczyzna winny jest ten "wizerunek" podtrzymywać. Jeśli w waszej obecności dziewczyna rozpuszcza się, proszę dać jej zrozumieć, że to "nieładnie". Prosty przykład. Pozwalacie dziewczynom przeklinać w waszej obecności? E-ech... I potem, jeśli stajemy się łakomi, to piękno pada. My sami siebie okradamy. Piękno trzeba i od zewnętrznych zamachów bronić.

Bojowo. Na przykład, do waszej szkoły przychodzą zwolennicy "bezpiecznego seksu". To ci, którzy mówią: "Miłość - tak, dzieci - tymczasem nie, rodzina - może być", a dalej opowiadają o prezerwatywach... Oni nasze dziewczynki z rozumu wyprowadzają. Tu mężczyzna powinien wstać. Co powiedzieć? Bardzo prosto. Jak łowią węża? Zaciskają kijem głowę i nie puszczają. On - kręci się i bije cię ogonem... A ty trzymaj. Trzeba zadawać jedno pytanie i żądać odpowiedzi. Przychodzi demoralizator, jemu pytanie: "Uznajecie przykazanie Boże, że nie wolno cudzołożyć?" On zacznie kręcić. Wysłuchajcie wszystkiego do końca. I znowu: "Uznajecie przykazanie Boże, że nie wolno cudzołożyć?" I tak wielokrotnie. Dzwonek zadźwięczy i publiczność rozejdzie się, a wy jemu to samo pytanie: "Uznajecie przykazanie Boże, że nie wolno cudzołożyć?" I nie puszczać go... gada, czyli węża. Nie puszczać. Proszę zmusić go, by publicznie przyznał, że jest bezbożnikiem. Rozumiecie, że piękna dziewczynek trzeba bronić? Tak? A przed nimi samymi? Czasami ich trzeba bronić przed nimi samymi... Bywają takie okoliczności, że mężczyźnie nawet i niezręcznie odmówić... Tu przydatne męstwo... Bardzo tym ją obrazicie. Ale nie ubliżycie. Ona będzie płakać, złościć się, ale zacznie was szanować, do siebie odnosić się inaczej.

5. Czas, cierpliwość.

Co to znaczy dla mężczyzny? To znaczy, że żonę trzeba wychowywać jeszcze przed małżeństwem. Dziewczyna ma pociąg do rodzinnego życia, ale ona do niego nie zawsze jest gotowa: Jej (często bywa) w ogóle nikt do tego nie przygotowywał. Jak ona jest wychowana? Z jakiej ona rodziny? Jeśli ma konflikt z rodzicami, to on obowiązkowo przejdzie do waszej rodziny... Jakiej ona narodowości? Ambasadorzy chińskiego imperatora, kiedy przybyli do Europy, po raz pierwszy zobaczyli obrazy, olejne. Na nich byli przedstawieni ludzie, konie, pejzaże, twarze... A Chińczycy zobaczyli tylko wyblakłe plamy... Wszystko, dotyczące wychowania waszej żony, ma znaczenie. Narodowość ma wielkie znaczenie: jeśli ona innej narodowości, innej wiary, ona może po prostu nie widzieć oczywistych (dla was) rzeczy. Jakie jej intelektualne potrzeby? Co ona gotowa poświęcać? Czy pracowita?.. Przytoczę przykład, jak trudno wychować kobietę. Święty Serafin Sarowski założył żeński klasztor. Przyjmował tam albo dziewczynki od taty z mamą albo wdowy, których mężowie dopiero co zmarli. Jeśli kobieta pożyła zgodnie ze swoją wolą, to wielki święty - nie brał się jej wychowywać. Żona powinna być wychowana przed małżeństwem. Na to trzeba czasu. Mężczyzna nie po prostu "czeka" przed małżeństwem albo "spędza czas". On subtelne kieruje wychowaniem przyszłej żony.

6. Co do "trzeciej osoby"...

Autorytet mężczyzna chce mieć albo dla siebie, żeby uchronić swoją tępotę, albo on szuka autorytetu, żeby się uczyć... Mężczyzna uczy się całe życie. I dlatego szuka tego, kto mądrzejszy i bardziej doświadczony od niego. I wtedy oczywiście znajdzie...

7. Cerkiew

A w Cerkwi dostrzeżone są wszystkie elementy życia w ich głównej współzależności... Zgłębcie doświadczenie Cerkwi. Wejdźcie do niej świadomie i z wiarą. I jeśli ożenicie się - wprowadźcie tam swoją dziewczynę i swoją rodzinę. A na końcu wam powiem... W małżeństwie ludzie pomęczą się i pokochają się. Pierwsza miłość, doskonała, nie zanika nigdy. Póki ludzie żyją na ziemi, mąż patrzy na żonę: ty kość od kości moich, ty ciało od ciała mojego...

* * *

Jeśli u was pojawią się pytania albo zechcecie opowiedzieć jakąkolwiek historię, proszę pisać do mnie na adres redakcji "Światło Prawosławia".

Wasz:

Е.А.
155440
Ивановская область,
Кинешемский р-н,
С. Решма,
Макариев-Решемская обитель
"Свет Православия"


wg słownika cerkiewnosłowiańsko - polskiego, ks. dr Aleksy Znosko, Białystok 1996
*słowiesnyj - uczony, mądry, duchowy, rozumny, umysłowy
*hniewliwyj - gniewliwy, zapalczywy, wściekły, oburzony, zaciekły, zajadły, pamiętliwy
*wożdielienije - żądza, pożądliwość, mocne pragnienie, rozkosz
powrót


Do strony głównej