Do strony głównej


Na podstawie http://www.voskres.ru/school/golubev.htm tłumaczenie Eliasz Marczuk


JESTEM KOZAKIEM

Esej

Jestem Kozakiem i szczycę się tym. Chociaż mówiąc prawdę, Kozakiem zostanę dopiero za kilka lat. A tymczasem uczę się nim być. Tak jak ojciec mówi, że mało tego, żeby przodkowie byli Kozakami, trzeba żebyś sam przeniknął kozackim duchem. Kozak to tytuł, na który nie można zasłużyć. Trzeba, żeby dusza twoja oddana była Ojczyźnie, Wierze Prawosławnej. Trzeba nie tylko znać, ale i podtrzymywać nasze tradycje oraz obyczaje. I znamy niemało prawdziwych prawosławnych, którzy nie będąc Kozakami według rodu, stawali się nimi według ducha i, rozsławiając naszą Ojczyznę, nie dawali obrazić Prawosławia. Ale duma z tego, że wszyscy moi przodkowie byli Kozakami, wzrusza i przepełnia mnie. I szczycę się tym, że w naszej rodzinie uczą szanować starszych, hołdują przed kobietą, zaczynają i kończą dzień, i każdą pracę, modlitwą.

U mnie burzy się krew, kiedy czuję i wdycham trochę zakurzony, gorzkawy zapach piołunu. Chodziliście kiedykolwiek boso po białym zakurzonym dywanie, przegrzanego do nieznośnej gorącości, pszennego pola? Czasami mi się śni, prawdopodobnie pod wrażeniem opowiadań ojca, że w otoczeniu takich samych jak ja bosonogich chłopaków, realnie siedzę w nocy przy ognisku i, zataiwszy oddech, słucham opowiadań starego dziadka o dawnych kozackich żywotach-bytach, o odważnych czynach bylinowych bohaterów. I patrząc w takie bliskie nocne, usiane gwiazdami, niebo, wydaje się, że oni są gdzieś obok. Opodal rży koń i ty ostrożnie stąpając po kłującym ściernisku, podchodzisz do niego. Koń ufnie ciepłymi, lekko wilgotnymi wargami sięga do kieszeni twoich portek. I ty wyjmujesz stamtąd, potajemnie schowaną jeszcze z poranka kromkę czarnego chleba, gęsto posypaną grubą solą. I koń wdzięcznie za ten poczęstunek dotyka gdzieś do twojej szyi. Czasami wydaje się, że to nie dziadek a ja, jako pięcioletni chłopczyk, na początku pięćdziesiątych lat zeszłego stulecia, siedzę zimą przy oknie, w którego szkłach odbijają się blaski ognia z pieca. I tenże ogień gra i w oknach naszego sąsiada, którego chata naprzeciw. Na podwórzu jest pusto i zimno. I nagle z mroźnego powietrza pojawia się dziadek Mitrofan z siwymi pokrytymi szronem wąsami, w papasze [1], a w ręce niesie… - Co to? Czyż dla mnie? - Dziadek niesie małe skórzane buciki, zręcznie uszyte według mojej nogi. A trochę później wuj Witalij sprawi mundur ciemnogranatowego koloru, a matka - czarną koszulę z białą oblamówką przy kołnierzu, rękawach i kieszeniach. Żal, że w nich można było chodzić tylko w domu.

Ostatnio natknąłem się w «internecie» na zdjęcie generała Szkuro w otoczeniu niemieckich generałów i pod nim podpis: «Kozacy - być może wy od nich?» Publikujący to zdjęcie z podpisem chowa się pod maską, obliczem ni to kozła, ni to satyra [2]. I nie tylko z tego powodu nie chce się wstępować z nim w wojnę na słowa. I te słowa piszę nie dla ciebie, chowającego się pod tą maską, a dla moich rówieśników, którzy powinni rozumieć, że dla nas jest ważna i droga nasza Ojczyzna, los naszych rodzin i bliskich, przyszłych naszych dzieci. Ojciec zobaczywszy ten podpis powiedział: «Powinniśmy być wyżej tego!» Ale ja nie chcę milczeć. I chce się krzyknąć na cały świat, przecież my jesteśmy częścią tych dońskich, kubańskich, wołżańskich, siemirecznych… [3] Kozaków, którzy poszerzyli granice Rosji do Oceanu Spokojnego, oswajali Daleki Wschód, Azję Średnią. Pełnili nielekką służbę ochrony jej granic. Rozsławili się bohaterskimi czynami na polu bitew w latach 1812-1814, podczas pierwszej wojny światowej, drugiej wojny światowej, w zbrojnych konfliktach naszych czasów. I nasza pamięć Kozaka, jak i nasze sumienie - ukierunkowane jest na świadome, ofiarne czyny, bohaterstwa i ofiarę w imię oraz w obronie Prawosławia i Ojczyzny. I zapominać imiona tych ludzi - to znaczy, jeszcze raz zdradzić ich, wydać zapomnieniu naszą sławną historię, odrąbać swoje korzenie. Oto próbują skłonić nas do tego ludzie, chowający się pod różnego rodzaju maskami. Ale oni nie rozumieją, że my jesteśmy Kozakami, że nasze kozackie społeczeństwo posiada ustalone tradycje, obyczaje, moralne zakazy i nie podlega ich metodom oddziaływania i rozkładu. Nas nie można kupić, pozbawić indywidualności. I gorzko za tych Kozaków, którzy zapomniawszy sprawę przodków, włożyli na siebie «nową kozacką» od Judaszkinych. Nas nie można kupić, ponieważ wyznajemy Prawosławie. Że my odwiecznie byliśmy, jesteśmy i będziemy obywatelami, służącymi swojej Ojczyzny. Dlatego, kiedy w lutym 2012 r. na Pokłonnej Górze pytano naszych ojców i braci, w jakim celu oni wyszli, ci odpowiadali, że w takim samym, z jakim nasi przodkowie walczyli z «różną swołoczą» Pugaczewa [4]. Mój ojciec, jak i jego przyjaciele Kozacy Związku Kozaków Rosji nie otrzymują od państwa ani pieniędzy, ani ziemi, ani jakichkolwiek dóbr. Oni odradzając i wprowadzając w nasze życie kozackie tradycje, odrywają na to czas od swoich rodzin, pełnią służbę przy Świątyniach, uczą w niedzielnych szkołach i klasach, po prostu są przykładem pobożnego chrześcijanina. Chciałoby się życzyć mądrym panom z rządu, żeby oni nie w słowach, a w uczynkach zwrócili uwagę na kozactwo, żeby zrozumieli, że ono było, jest i będzie prawdziwą podstawą państwa. «…Pomóc Kozakom - jak powiedział Najjaśniejszy Patriarcha Cyryl - to nie tylko włożyć swoją tradycyjną odzież, ale i oblec się w moralne i duchowe tradycje swojego narodu….» Nie przysłuchiwać się «doradcom» i «nauczycielom» zza pagórka, a działać zgodnie z nadzieją prostego narodu, a nie tej zawszonej inteligencji z Błotnego Placu [5], którą nawet Lenin nazywał nie śmietanką, a fekaliami społeczeństwa.

I żyję nie na Donie albo Tieriekie, a w okolicy Moskwy. I mam zaledwie 15 lat, być może ja i myślę nie tak jak inni. Ale dziwię się słysząc, jak niektórzy z moich przyjaciół zachwycają się tak zwanym czynem bohaterskim dziewczyn, które wystąpiły w Świątyni Chrystusa Zbawiciela. Najpierw też trochę imponowała mi ich bezszabaszność [6], zuchwałość. To jak one wszystko to zaplanowały. Ale potem zakradła się myśl, a mogłyby one też tak bezkarnie dokonać tych działań, na przykład, w meczecie albo synagodze. Wyobraziłem i przeraziłem się, zrozumiawszy, że one, a raczej ci, którzy kierowali nimi, zrobili to, jakby licząc na to, że: śpiącego niedźwiedzia trudno zmusić, aby się podniósł. I nasz naród jest bardzo cierpliwy. Nas poniżono. I nie te dziewczyny, a ci, którzy stali za nimi, bronili ich, którzy dopuścili do tego. Nas jakby specjalnie próbują ubezwłasnowolnić, doprowadzić do stanu apatii, duchowego osłabienia. Dlaczego my Kozacy, rosyjscy ludzie nie zareagowaliśmy, jak należy na ten akt wandalizmu. Przecież wróg targnął się na najświętsze. Na nasze Świątynie. To i jest próba zburzenia filarów chrześcijańskiego porządku naszego życia, zamach na samo nasze istnienie jako prawosławnych ludzi. A testamenty naszych przodków uczą nas życie oddać w obronie Wiary Prawosławnej. I powinniśmy osądzić i zażądać potępienia, surowej rozprawy oraz poważnej kary wszystkim uczestnikom aktu wandalizmu w Świątyni Chrystusa Zbawiciela. I my, nasze pokolenie, od którego zależy przyszłość naszej Ojczyzny, powinniśmy wyraźnie rozumieć, że te pozorne wartości, codzienne ziemskie skarby, które nam próbują narzucić różnego rodzaju życzliwi, nie zastąpią życia wiecznego. Że poprzez odrodzenie pobożności, tradycji staniemy się niedostępnymi dla wszelkiej propagandy i odrodzimy wielkość i dawną potęgę swojej Ojczyzny.

Sława Bogu, że jesteśmy Kozakami.

Jegor Gołubiew


1. Papacha (od tureckiego słowa papach) – męskie nakrycie głowy popularne wśród narodów Kaukazu i Azji Środkowej oraz Kozaków. Tradycyjnie wykonana z owczej wełny lub niedźwiedziego futra. W zależności od regionu występuje w różnych rozmiarach i kształtach (m.in. z dnem półkolistym oraz płaskim, z nausznikami lub bez).

2. Satyr (gr. Satyros, łac. Satyrus) – w mitologii greckiej każda z istot o mieszanej budowie (ludzie z koźlimi nogami i uszami) z orszaku Dionizosa

3. Siemireczije (od siedmiu rzek) geograficzna i historyczna kraina w Centralnej Azji przy granicy z Chinami

4. Pugaczew - prawdopodobnie chodzi o Emiliana Iwanowicza Pugaczewa (1742 – 10 [21] stycznia 1775, Moskwa) – doński Kozak, przywódca Chłopskiej wojny lat 1773-1775 w Rosji. Korzystając z wieści, że imperator Piotr III żyje, Pugaczew podał się za niego; był jednym z kilkudziesięciu samozwańców, którzy podawali się za Piotra i najbardziej udanym z nich. Skazany 31 grudnia 1774 r. Wyrok (poćwiartowanie) wykonany 10 [21] stycznia 1775

5. Błotny Plac – plac w centralnym administracyjnym okręgu Moskwy

6. Bezsabatność (biesszabasznost') wyrażenie pełnego lekceważenia do niebezpieczeństw; gotowość do ryzyka; zuchwałość.


Do strony głównej