Do strony głównej

Na podstawie: http://bogoglasnik.ru/publ/26-1-0-117 tłumaczył Eliasz Marczuk


Przemiana

(Bajka) Autor: Borys Ganago

 

Nawet Baba-Jaga kiedyś była maleńka i, jak wszystkie maluchy, sympatyczna. Jak ona została Jagą-Kościaną Nogą, nie wiemy. Jej dzieciństwo okryte jest tajemnicą. O tułaczkach jej duszy możemy się tylko domyślać.

Pewnego razu mała dziewczynka na skraju lasu nazbierała koszyk jagód. Wracając do domu, spotkała koleżankę. Ta, zobaczywszy świeże poziomki, zamrugała oczkami, pragnąc spróbować choćby jednej.

Przyszła Jaga w tym czasie była jeszcze dobra, jak wszystkie dzieci. Ale ktoś cicho jej podpowiedział:

- Nie dawaj! Nie trzeba na cudze oczu wytrzeszczać. Niech sama nazbiera.

Dziewczynka posłuchawszy tego szeptu, nagle przestała być dobrą i przycisnęła koszyk mocno-mocno do siebie.

Poskąpiła raz, drugi i zaczęli dokuczać jej skąpiradłem-dziwadłem.

Małej dziewczynce zrobiło się przykro. Nawet płakała. A znajomy głos znów szeptał:

- Oni sami są skąpiradłami. Widzisz jak zgodnie się bawią. Patrz, jakie miasto z piasku zbudowali. Tam i domki, i pałace, i twierdza. Wszystkim im wesoło, a ciebie nie biorą do wspólnej zabawy. Piasku szkoda? To nic, nie smuć się. Popatrz do domów się rozbiegli. Póki nikogo nie ma, idź, urządź im zabawę, rozdepcz wszystko swoimi nóżkami. Niech wiedzą, jak krzywdzić biedną dziewczynkę! Idź, idź.

I ona poszła. I deptała wszystko z jakąś złością.

Dzieci oczywiście domyśliły się, kto mógł rozdeptać ich dzieła i przezwały dziewczynkę wredotą.

Tu ona całkiem się obraziła. A przymilny głos znów podszeptywał:

- Oni wszyscy sami są wredni. Ty jesteś najwspanialsza, najmądrzejsza. Po prostu zazdroszczą tobie, ot i wszystko. No i co z tego, że ciebie nie lubią? Miłości wcale nie ma. Każdy tylko o sobie myśli. Człowiek człowiekowi wilkiem – nie na darmo powiedziane. Oto i gryzą jeden drugiego, jeśli nie zębami , to językiem. I ty nie bądź gorsza, żeby ciebie nie zjedli…

Może, takich myśli dziewczynka nasłuchała się od niewidzialnego doradcy, może, inaczej wszystko było – kto wie? Tylko zaczęła dziewczynka swój nos przed wszystkimi zadzierać. A ten nagle rosnąć zaczął nie z godziny na godzinę, a z minuty na minutę. Rósł-rósł i nagle zagiął się. Takim ciężkim nochalem się stał, nawet głowę do ziemi przechylał. Chodzić zrobiło się ciężko. A i do tego czasu ona jeszcze wyschła (wychudła) z powodu zawiści. Znów się rozłościła.

I znów ktoś jej do uszu gorszące słowa wkłada:

- Nie smuć się! Skoro ty zawsze nie Boga, a nas się słuchasz, my tobie taki środek przemieszczania się damy, że wszyscy aż pozazdroszczą!

I zjawiła się obok miotła.

- Siadaj i leć dokąd zamyślisz. Tylko tych, którzy mają krzyżyk i którzy modlą się, omijaj z daleka, żeby bieda ci się nie zdarzyła. Zapamiętałaś?

Trzeba powiedzieć, że z posłuszeństwem u niej zawsze były problemy. Jeszcze z dzieciństwa wszystko na przekór, wszystko po swojemu starała się zrobić. Powiedzą jej: nie chodź tą ścieżką, tam mokradła. Ona zaś obowiązkowo tą dróżką podrepcze. Tak w złą godzinę w bagno wpadła. Wciąga ją coraz głębiej i głębiej. W międzyczasie już się ściemnia. Krzyczy, a wokół – ani duszy. Tylko diabeł leśny i kikimora*, chichoczą, spoglądają, jak człowiek tonie, prosi ich o wyciągniecie z trzęsawiska.

- A po co ty nam? – pytają. – Ty przecież nikogo się nie słuchasz. Jaki z ciebie pożytek?

Obiecuje biedaczka, jeśli ją uratują, służyć im z całą pilnością.

- Dobrze – mówią – wyciągniemy. Tylko uważaj: jeśli słowa nie dotrzymasz, będzie ci jeszcze gorzej.

- Wszystko wypełnię, co rozkażecie.

- Więc pamiętaj naszą umowę! A rozkaz taki: na złość ludziom robić, gdzie tylko możliwe.

- O, to ja z przyjemnością! – obiecała.

Tak został zawarty jej sojusz z siłą nieczystą. Tak została ona Babą-Jagą na wieki.

Mówią i teraz niektórzy w Babę-Jagę się zamieniają. Zobacz, jak lubią osądzać i podpuszczać z zazdrości. Gdzie się tylko pojawią, tam od nich lodowatym chłodem wieje. Tylko zamiast miotły samoloty i „mercedesy” wykorzystują, żeby nie domyślić się, kim są naprawdę. A wygląd poprzez operacje plastyczne zmieniają. Spróbuj, rozpoznaj!

Zachowaj nas, Panie, od sideł wroga!

Pomóż zachować obraz Twój, a on - w miłości do Ciebie i do ludzi!


Kikimora, sziszimora – w wierzeniach słowiańskich szkodliwy duch domowy.

Kikimora, uważana niekiedy za żonę domowika, (ducha opiekuńczego domu) przybierała postać maleńkiej kobiety, choć potrafiła także stać się niewidzialna. Była wroga wobec mężczyzn, po nocach budziła niemowlęta, plątała przędzę, czasami szkodziła także zwierzętom domowym, zwłaszcza zaś kurom. Sama jednak bardzo chętnie przędła i dziergała koronki, przy czym furkot jej wrzeciona uznawano za zły znak.


Do strony głównej