Na podstawie http://www.voskres.ru/literature/library/balena.htm Tłumaczenie Eliasz Marczuk
Bajka
Żyli-byli dziadek i babka i była u nich wnuczka Maszeńka. Małą cicha i pieszczotliwa była, a podrosła - mądra, zgodna we wszystkim się stała. O co tylko dziadek z babcią poproszą, bez odmowy wykona. W domu posprząta, na jarmark wyślą - oszczędna, niczego nie zapomni, resztę poprawnie przyniesie. Wdzięczna zawsze, życzliwa, charakteru potulnego, a uśmiechnie się, jak rublem obdarzy.
Maszeńka miała jedno zmartwienie, nie znała ona miłości rodzicielskiej. Wkradła się między ich miłość rozłąka, porzuciła matka ojca, zostawiła dziecko i poszła sobie, a ojciec rozpił się i z biedy-tęsknoty z życiem skończył. Została Maszeńka sierotą na białym świecie, żyje z dziadkiem i babcią, w cerkiewnym chórze śpiewa, Boga sławi i za rodziców utraconych modli się.
Czas dojrzał - koleżanki za mąż powyskakiwały, a Maszeńka w panieństwie siedzi. Kawalerowie wokół niej krążą, wielu się podkochuje, a nikt o rękę nie prosi, jak zaczarowana. Maszeńka na los nie narzeka, tropar do prepodobnej męczennicy Fiewronii nie zapomina, od modlitwy tej w sercu panieńskim ciepło się robi:
«Женише мой, люблю, и, Тебе ищущи, страдальчествую, и сраспинаюся, и спогребаюся крещению Твоему, и стражду Тебе ради, яко да царствую в Тебе, и умираю за Тя, да и живу с Тобою; но яко жертву непорочную приими мя, с любовию пожершуюся Тебе. Тоя молитвами, яко Милостив, спаси души наша».
«Oblubieńcze mój, kocham, i, Ciebie poszukując, męki cierpię i z Tobą krzyżuję się i do grobu idę razem dla chrztu Twojego i cierpię dla Ciebie, aby i królować w Tobie i umieram za Ciebie aby i żyć z Tobą; tylko przyjmij mnie jako ofiarę niewinną, z miłością ofiarowującą się Tobie. Tej modlitwami, jako Miłosierny, wybaw dusze nasze».
Modli się bywało, a o sobie myśli: «Już męża swego kochałabym i o dzieci bym dbała, za nic nie porzuciłabym. Da Bóg, zostanę wierną żoną i matką, a nie to do monasteru». Z lekkim sercem los przyjęła i zaczęła, modląc się, na swoją godzinę czekać.
Zdarzyło się jakoś babci osłabnąć, zaczęła ją choroba ogarniać, zaniemogła starucha. Dziadek zmartwił się, posmutniał: «Jak bez babci życie spędzać jednemu?» A babci coraz gorzej, ani je, ani pije, leży skibą - zebrała się umierać.
- Powiedz tylko, droga, czego chcesz - od razu wypełnię - uprasza dziadek.
Babcia w odpowiedź uśmiechnie się, zapłacze - niczego jej się nie chce.
Dziadek martwi się i Maszeńce jest smutno. Czym pomóc - nie wiedzą?
Oto pewnego razu babcia mówi:
- Jagódek chęć.
Ucieszyła się Maszeńka, orzeźwił się dziadek, że babcia jagódek poprosiła i nagle posmutniał. «Lato kończyło się, gdzie jagody znajdziesz?»
- Znajdę, - powiedziała Maszeńka i iść do lasu przygotowała się.
Dziadek wnuczkę odmawia, boi się samą puszczać, a i babci nie zostawisz.
- Nie martw się, dziadku, - odpowiada dziewczyna, - Pan Bóg nie zostawi.
Poszła Maszeńka do lasu po jagody i otworzyły się jej miejsca potajemne, zebrała ona pełny koszyk i do domu zawróciła. Nagle nie wiadomo skąd się wziął naprzeciw niej wędrowiec z laską.
- Witaj, oblubienico Chrystusowa - mówi.
- Witaj, człowieku Boży - odpowiada Maszeńka.
- Gdzież ty, miła, tyle jagód nazbierała?
- Bóg posłał, - wujaszku - częstuj się.
Wyciąga Maszeńka koszyk, a wędrowiec i zadowolony, cap, jak niedźwiedź w maliniak łapsko swoją zapuścił i zaczął jagody pałaszować.
- Dobre, jagódki - pogaduje.
- Jedz, wujaszku - odpowiada Maszeńka - nie krępuj się.
Spałaszował kosmaty jagody, do dna wyczyścił i mówi:
- Dziękuję, dziewczyno, ile sobie pamiętam, a jagód takich nie jadałem.
- Na dobre zdrowie - odpowiada Maszeńka - i wybacz, śpieszę się.
- Weź oto na szczęście, miła - mówi przechodzień i wyciąga do Maszeńki monetkę, a taką maleńką, że i nie dostrzec.
- Mały złociak a drogi - mówi. - Gdzie zostawisz, tam z nadmiarem zyskasz.
Maszeńka monetkę tymczasem przyjmowała i przyglądała się, ona taka i była. Nadziwiła się ze spotkania, rzeczywiście nic już nie zrobisz, pora do domu wracać, żeby dziadek nie niepokoił się. «Jutro przyjdę - znajdę». Tylko pomyślała, a tu patrzcie, stoi ona na polanie, zapełnionej szczelnie wyjątkowymi jagodami. Nabrała Masza pełny koszyk, Boga rozsławiła i do domu wróciła. Dziadek już przy bramie na nią czeka. Ucieszyli się niesłychanie z powodzenia takiego i poszli do domu babcię jagodami częstować. Babcia, pojadła, do Boga pomodliła się i zasnęła. Rano, jakby nigdy nic, nie bywało, krząta się po domu - żywa i zdrowiusieńka.
- Dziękuję - mówi - wnuczeńko, ile sobie pamiętam, a jagód takich nie jadałam.
Tu przypomniała sobie Maszeńka leśnego przechodnia, otworzyła skrzynkę, gdzie niedawno monetkę zostawiła, a na miejscu tym «czerwoniec złoty»i nie jeden, a całe trzy.
Ucieszyła się Maszeńka: «Bez chleba powszedniego dziadek z babcią nie zostaną». Z lekkim sercem do monasteru wybrała się. Monetkę najdroższą zostawiła i przykazała, jak podróżnik mówił: «gdzie zostawisz, tam z nadmiarem pozyskasz». Dziadek i babcia popłakali ale cóż robić: pobłogosławili wnuczkę, za bramę odprowadzali.
Idzie Maszeńka, nagle słyszy za plecami szum, obróciła się i widzi: pędzi po drodze powóz, zaprzężony w trójkę koni, ziemia pod nimi drży. Zeszła na bok dziewczyna, ustępując drogę, a konie obok niej jak wryte stanęły. Drzwiczki otworzyły się i dał się słyszeć głos:
- Witaj, oblubienico Chrystusowa.
- Witajcie - odpowiada Maszeńka.
- Dokąd w drogę się wybrałaś?
- Do monasteru idę.
- I nam tam też trzeba.
Siadła Maszeńka i widzi przed sobą mężczyznę kosmatego, tego samego, co koszyk jej objadł, a obok niego chłopiec piękny, oczy spuszczone.
- Bądź zdrów, wujaszku - ucieszyła się Maszeńka.
- Rzeczywiście, miewam się nieźle…
- Dokąd zmierzacie? - pyta.
- Tak, oto siostrzeńca na postrzyżyny wiozę.
- Strzeż go Panie Chryste - ucieszyła się dziewczyna, a sama oczu z chłopca nie odrywa.
Serce aż podeszło, tak zachciało się Maszeńce porozmawiać z tym chłopcem. Chłopiec pomału też zaczął tajać, słowo za słowo, rozgadali się i tak zajęli się sobą, że i nie zauważyli, jak do monasteru podjechali.
- Posiedźcie tu, pomyślcie trochę, tymczasem oddalę się nie na długo, - powiedział mężczyzna i zniknął.
To on z zamiarem, żeby Maszeńka z siostrzeńcem bliżej zaprzyjaźnili się i szybciej dogadali się.
Tu chłopiec ze szczęścia takiego ucieszył się, że na osobności z dziewczyną został i mówi:
- Wyjdź za mnie za mąż, Maszeńka.
A Maszeńka, niedługo myśląc, zgodziła się.
Nie wszystkim w życiu w monasterze być, wśród świeckich też jasne dusze się znajdują. Pan Bóg rozsiedla pomiędzy nas grzesznych czyste serca w rodzaju świętych wyznających prawdziwą wiarę małżonków Muromskich Piotra i Fiewronii, którzy służą wzorem chrześcijańskiego małżeństwa, sprowadza Niebiańskie błogosławieństwo na wstępujących w małżeństwo.
«О велицыи угодницы Божии и предивнии чудотворцы благовернии княже Петре и княгине Февроние, града Мурома предстатели и хранители, и о всех нас усерднии ко Господу молитвенницы! К вам прибегаем и вам молимся с упованием крепким: принесите за нас грешных святыя молитвы ваша ко Господу Богу и испросите нам у благости Его вся благопотребная душам и телесем нашим: веру праву, надежду благу, любовь нелицемерну, благочестие непоколебимое, в добрых делех преуспеяние, мира умирение, земли плодоносие, воздуха благорастворение, душам и телесем здравие и вечное спасение ». Аминь.
«O wielcy święci Boscy i przedziwni cudotwórcy prawowierni kniaziu Piotrze i księżno Fiewronio, miasta Muroma orędownicy i stróże i za nas wszystkich gorliwie do Pana Boga modlący się! Do was przybiegniemy i do was modlimy się z ufnością wielką: przynieście za nas grzesznych święte modlitwy wasze do Pana Boga i wyproście nam u dobrotliwości Jego wszystko dobre co duszom i ciałom naszym potrzebne: wiarę prawdziwą, nadzieję dobrą, miłość szczerą, pobożność niezachwianą, w dobrych sprawach pomyślność, świata uspokojenie, obfitość płodów ziemi, powietrza sprzyjające masy, duszom i ciałom zdrowie i wieczne zbawienie». Amen.
Wiktor Baliena