PAMIĄTKA DLA MŁODZIEŻY I RODZICÓW Poczajów

Rady prawosławnego akuszera

W. N. Zaklewskij

W prawosławnej literaturze, poświęconej walce z aborcjami, jako czołowa przyczyna przerywania ciąży wskazywana jest trudna sytuacja materialna. Teraz do tej przyczyny doszła również bojaźń kobiety przed porodami. I rzeczywiście, ostatnio ostro wzrosła śmiertelność matek i dzieci podczas porodów. Do duchowych przyczyn tego zjawiska uczciwie zalicza się powiększenie liczby aborcji. W położnictwie coraz częściej można spotykać wyrażenie –"kobiety oduczyły się rodzić". Czy tak jest rzeczywiście? Skromne doświadczenie lekarza-akuszera zmusza mnie zwątpić w to i wysnuć pewne wnioski o przyczynach trudnych porodów w szpitalu położniczym.

Szczególną trwogę wywołuje wzrost operacji CC (cesarskie cięcie). Według oficjalnych danych aktualna częstotliwość CC na Ukrainie i w Rosji stanowi koło 40% wszystkich porodów, t.j. każda 3-cia kobieta podlega tej poważnej, zakłócającej normalną rozrodczą funkcję kobiety operacji. Dla prawosławnej rodziny to tragedia, bo z każdą nową operacją pogarsza się stan macicy jako narządu. Dlatego, zwykle po trzeciej operacji dokonywane jest podwiązanie jajowodów, najczęściej bez wstępnej zgody położnicy. Otóż, jedna trzecia kobiet nie może mieć więcej niż 2-3 dzieci. Czyż nie jest to przymusowe planowanie rodziny? Teraz dużo mówi się o ekologii, ale według mojej opinii przyczyna wielkiej ilości CC jest spowodowana przez lekarzy. Nowoczesna medycyna lubi mieszać się tam, gdzie trzeba wytrzymać, poczekać i woli milczeć, kiedy trzeba działać.

Na pierwsze miejsce trzeba wynieść brak pełnowartościowego przygotowania na etapie konsultacji kobiecych. Przedtem pozwólcie zapoznać Was z anatomiczno-fizjologicznymi przyczynami trudnych porodów. Zazwyczaj CC wykonuje się przy niemożliwości położnicy do urodzić drogą naturalną. Problem występuje, kiedy główka płodu nie odpowiada rozmiarom miednicy. Lecz kiedy to się zdarza? Jeśli ciężarna używa jedzenia więcej, niż jej koniecznie trzeba dla prawidłowego rozwoju dziecka i utrzymania własnych sił, rozwija się bardzo duży płód. Pojawia się sytuacja podczas porodów, kiedy następuje dostrzegalne zwężenie kanału rodowego z powodu rozrostu tkanek miękkich. Teraz o drugim komponencie – główce płodu. W stanie normalnym podczas przesuwania główki wzdłuż kanału porodowego miękkie kości główki zachodzą na siebie podobnie do dachówki, główka konfiguruje, wyciąga się w formie melona i bez urazów rodzi się. Ale to jest możliwe, jeśli kości główki są miękkie, tj. ilość wapnia w nich nie przewyższa pewnej wielkości. Przy spóźnionych porodach główka traci zdolność do konfiguracji i przy swoim przesuwaniu podlega przymusowemu ściskaniu w kanale rodowym (przy czym możliwy jest wylew krwi do mózgu). Lecz jeśli zauważone są trudność w przesuwaniu główki, to początkowo dokonuje się wzmocnienia akcji porodowych za pomocą środków farmakologicznych. Przy tym zaklinowująca się główka podlega oddziaływaniu, porównywalnemu z uderzeniami młota. W odpowiedź z taką "pomoc", u dziecka rozwija się ostre niedotlenienie mózgu z zaburzeniem palpitacji i oddechu. Maluch zaczyna gorączkowo oddychać, znajdując się w środowisku wodnym, połyka płyny okołopłodowe. W najlepszym razie, wewnętrznych rezerw wystarcza, żeby dociągnąć do momentu urodzenia. W gorszym – na dowolnym etapie następuje zatrzymanie akcji serca. Częściej, dzięki Bogu, do tego nie dochodzi i położnicę z diagnozą "ostre przedurodzeniowe niedotlenienie płodu" przewożą na salę operacyjną. Tu heroicznymi wysiłkami "ratują" kobietę i dziecko. Wszyscy są szczęśliwi. Trudny poród jest pomyślnie zakończony. Medycyna tym razem odniosła zwycięstwo! Nad kim? Co czy kto okazało się przyczyną trudnych porodów?

Otóż, jak się wspomniało, głównymi anatomiczno-fizjologicznymi przesłankami trudnych porodów jest zwężenie dróg rodowych i wcześniejsze skostnienie główki. I pierwszy i drugi czynniki zależą od nadmiernego spożywania przez ciężarną kobietę produktów zawierających śluz. Do nich należą – mięso, kiełbasy, nabiał, pieczywa z białej mąki, wyroby cukiernicze.

Prawosławny człowiek wie, że te produkty są niepostne i spożywa się je nie każdego dnia. Niestety, większość lekarzy-ginekologów mają fałszywe wyobrażenie o poście i dlatego wprowadzają ograniczenie wyżywienia, dopiero kiedy kobieta nabiera masę szybciej od pewnej normy. Oprócz tego, panuje opinia, że ciężarne i karmiące powinny jeść bez ograniczenia, całkowicie nie zastanawiając się, dokąd odkładane są nadmiary. W ten sposób, u przeważającej większości ciężarnych sztucznie podtrzymuje się obżarstwo i pożądliwość.

To nie może nie mieć następstw. Obfitość kalorycznego rafinowanego jedzenia zakłóca procesy trawienia w jelicie cienkim, (patrz. A. M. Ugolew "Trofołogija") i gwałtownie obniża wchłanianie mikroelementów. Rozwija się anemia, niszczą się zęby. Przyczyną jest również zapotrzebowanie rosnącego płodu na mikroelementy z krwi matki przy zablokowanym odchodami jelicie. A że mikroelementy nie są wchłaniane w jelicie, zaczynają być pobierane do krwi z uzębienia, z kości, z narządów wewnętrznych. Przepisane przez lekarza witaminy i wapń bez obliczenia indywidualnej potrzeby prowadzą do przyśpieszonego dojrzewania płodu, w tym wcześniejszego skostnienia główki. Ulubionym zaleceniem jest twaróg i nabiał. Zauważono, że te z ciężarnych, które ignorowały twaróg, rodzą dobrze, a które wykonywały wszystkie zalecenia, zazwyczaj, pozostają pod obserwacją lekarzy na długie lata.

Podstawowym błędem jest nieprzestrzeganiem postu i spożywanie produktów chemicznych – białego chleba, kiełbas, wyrobów makaronowych, nabiałów, cukierków, wyrobów sojowych, pałeczek krabowych itp., Wszystkiego tego, czym są zapchane nasze sklepy. Stosowane wysokie technologie – z aromatami, barwnikami, stabilizatorami, polepszaczami itd. czynią produkty niejadalnymi. Podstawowa zasada wszystkich spożywczych produktów, obecnie wytwarzanych, to otrzymanie drogich namiastek z taniego surowca poprzez uzupełnienie dodatkami spożywczymi. Nie ma potrzeby wyliczać nazw i firmy – wszystko, co sprzedaje się w supermarketach i ma piękne etykietki z kodem nie nadaje się do spożycia. Wcześniej czy później doprowadza ono do chorób, przy czym nie udowodni się związku choroby z tym produktem. Najlepsze wyżywienie – z ogrodu warzywnego albo z chłopskiego bazaru.

Chciałoby się zatrzymać się na problemie anemii. Często zderza się spotkać z sytuacją, kiedy prawosławnym ciężarnym stawiają diagnozę – anemia i zmuszają leczyć się – jeść mięso w czasie postu, tabletki i pozostałe. Paradoks polega na tym, że ludzie poszczący mają niższą lepkość krwi, niż u zwykłych pacjentów. A im niższa lepkość krwi, tym jest niższy wskaźnik hemoglobiny. To, co dla zwykłego chorego jest patologią, dla poszczącego – stanem normalnym. Norma hemoglobiny (120 mg / l) była określona statystycznie w latach 30-ych na nie poszczących zdrowych ludziach. Naturalnie, nikomu do głowy nie mogło przyjść określać poziomu hemoglobiny u poszczących chrześcijan. I z religią wtedy oficjalne było "skończone". Dlatego, jeśli u Was stwierdzono poziom hemoglobiny 90-95 mg / l i pościcie, proszę uważać, że dla Was jest to norma.

Podsumowując wyżej powiedziane – system przygotowania ciężarnych w nowoczesnych poradniach kobiecych stwarza wszystkie warunki dla trudnych porodów i późniejszego cesarskiego cięcia.

Kończąc rozmowę o poradni kobiecej, chciałoby się przytoczyć jeden przykład. 28 letnia kobieta zwróciła się do lekarza z podejrzeniem ciąży. Przy badaniu stwierdzono 10-11 tygodniową ciążę, a także wyraźne powiększenie żył i pochwy. Jej natychmiast zaproponowano aborcję albo cesarskie cięcie, które ona z oburzeniem odmówiła. Kiedy ciężarna przyszła znów w terminie 20 tygodni, kierowniczka poradni zażądała zgody na sztuczne poronienie. Zrezygnowawszy znów, nieszczęśliwa kobieta zmuszona była szukać alternatywy. Tak Pan Bóg doprowadził do naszego spotkania. Zaczęło się przygotowanie. Ku mojemu zdziwieniu, na dwa tygodnie przed porodem powiększenie żył zniknęło i w swoim czasie na świat przyszedł maluch. Zdziwieniu dzielnicowego ginekologa nie było końca, kiedy ona nie ujawniła choroby żył. Było odniesione jeszcze jedno zwycięstwo w walce o życie małego człowieka.

Drugą przyczyną CC można nazwać niechęć akuszerów do guzdrania się z tradycyjnymi porodami, "wykonać cięcie'" jest prościej i szybciej. W czasach radzieckich ilość CC była kontrolowana i wskazania do tej operacji były wystarczająco surowe. Teraz, kiedy zwiększyła się ilość trudnych porodów, sumiennie pracować w szpitalu położniczym jest bardzo ciężko. Zazwyczaj, podczas trudnych porodów lekarz powinien być cały czas obok położnicy. Praktycznie urzeczywistnić to bardzo trudno, zwłaszcza jeśli na oddziale położniczym 3-4 kobiety. Poszerzono również zalecenia do CC dla kobiet które straciły dziecko w poprzednich porodach, dla kobiet w wieku powyżej 30 lata, dla pośladkowego położenia płodu. Tu widać zamianę duchowej pracy z ciężarną na szybką i prostą metodę i operację. W pierwszym razie takiej kobiecie można poradzić spowiadać się, i przyjąć komunię, przygotować się do nowej ciąży poszcząc. Moje obserwacje pokazywały, że pośladkowe ułożenie w kilka wypadkach zmieniało się na główkowe po komunii. (Z osobistego doświadczenia: śmierć dziecka podczas porodów zmusza mimo woli przynieść skruchę, zazwyczaj rodzina zwiększa swoją wiarę "wocerkowlajetsa" i następne porody przechodzą naturalnie). W przygotowaniu do porodów trzeba z ciężarną pracować, dlatego niewierzącym lekarzom zoperować jest łatwiej.

Do tego w naszym "wieku miłości do pieniędzy", kiedy człowieka od przedszkola przyuczają do liczenia pieniędzy, trzecia przyczyna nikogo nie zdziwi – cesarskie cięcie "kosztuje" dwa razy drożej, niż zwykłe porody. Tak, w dużych regionalnych centrach Ukrainy mąż (krewni) płaci zespołowi położniczemu 100-150 u.e. za zwykłe porody (tylko honorarium). Przy cesarskim cięciu krewni "dziękują" zespołowi akuszersko-anestezjologicznemu w wymiarze 250-500 u.e. Dobrze, jeśli w tę sumę wchodzą leki, wydane na operację. Niestety, to nie wszystkie nakłady. Tak, do tego koniecznie trzeba dodać oficjalnie przyjętą w danym szpitalu położniczym wartość łóżko-dnia, wahającą się w szerokich granicach. Ta wartość zależy od ilości położnic w sali, od obecności telewizora i lodówki, od możliwości wspólnego pobytu matki i dziecka (chociaż to szpital położniczy powinien zapewnić bezpłatnie), od możliwości swobodnego obcowania krewnych z położnicą.

Jest jeszcze jeden aspekt zainteresowania personelu medycznego w powiększeniu ilości CC – wartość leków, wydanych przy operacji, kilkakrotnie przewyższa taką przy zwykłych porodach. A medykamenty nabywane są, zazwyczaj, w aptekach szpitala położniczego albo poradni kobiecej. A te apteki albo całkowicie należą dyrekcji szpitali albo do głównego lekarza szpitala położniczego, albo im "odpala się" pewien procent od sprzedaży. Ostatnio lekarze usilnie rekomendują nabywać komplety dla nowo narodzonych i zestawy dla matki. Ich wartość osiąga 50 u.e. Do tego wszystkiego proszę dodać wymóg kupna wyżywienie dla malucha na pierwsze doby i paczkę pampersów, ponadto, jeśli, broń Boże, u malucha albo mamy będzie zdiagnozowana jakaś patologia, do tego dochodzi jeszcze jedna lista leków. W ostatnim razie mama z dzieckiem może być kierowana na następny etap – na oddział regionalnego szpitala dziecięcego na rehabilitację nowo narodzonego. A to znowu pieniądze, pieniądze, pieniądze... Dla człowieka niedoświadczonego powstaje wrażenie, że nowo narodzony jest niebezpiecznie chory i wszystko jest czynione dla jego uratowania i szybszego wyzdrowienia. Tak naprawdę trwa bezwstydne wypompowywanie pieniędzy za pomocą spekulacji zdrowiem dziecka. Następną przyczyną, z powodu której kobiety dają się namówić na operację CC, jest brak prawdziwej informacji o następstwach CC dla dziecka i kobiety, o wpływie tej operacji na funkcję rozrodczą matki. Jednym z podstawowych problemów operacji jest optymalny wybór narkozy, która powinna dać maksymalne znieczulenie i rozkurcz położnicy i jednocześnie nie okazywać toksycznego działania na dziecko. Zadanie jest wystarczająco złożone. Przedawkowanie narkotycznej substancji powoduje oddziaływania na dziecko – ucisk centrum oddechowego, prawie do wstrzymania oddechu. Ten stan otrzymał nazwę odznieczuleniowa depresja noworodków. Zapobieganiu jej służy naturalne przygotowanie niewierzących kobiet, nie przestrzegających postu. Naturalne przygotowanie ciężarnych (przestrzeganie wszystkich postów, spowiedź i komunia nie rzadziej niż dwa razy w miesiącu) pozwala obejść się bez powtórnej operacji, tj. rodzić przez naturalne drogi rodowe, nawet przy obecności blizny na macicy i takie doświadczenie u nas już jest.

Nieustanny wzrost CC na świecie zmusza lekarzy szukać wyjścia z tego ślepego zaułka. I tak na katedrze położnictwa i ginekologii Moskiewskiej akademii medycznej im. Sieczenowa w ciągu dwóch lat obserwowano ciężarne, które przeszły CC. 54% z nich urodzono dzieci przez naturalne drogi rodowe. Przy obecności blizny na macicy i nieobecności innej położniczej patologii możliwe są porody przez naturalne drogi rodowe pod skrupulatną obserwacją. Jednakże, niestety, w naszym kraju panujące zdanie o tym że "jeśli jeden raz cesarskie cięcie to zawsze cesarskie cięcie" utrzymuje dotychczas swój wpływ... (Czasopismo "Położnictwo i ginekologia" № 3; 2003r.; Moskwa). Wyżej przytoczone słowa potwierdzają myśl, że przyczyną wielkiej ilości cesarskich cięć nie są obiektywne przyczyny, lecz konserwatyzm akuszerów i pragnienie zarobku.

Czy wszystkie kobiety z blizną na macicy mogą rodzić przez naturalne drogi rodowe? "Porody przez naturalne drogi rodowe u pacjentek z blizną na macicy można prowadzić przy bliźnie w wieku do 3 lat, masie płodu do 3800 gram, położeniu łożyska poza blizną, nieobecności komplikacji ciąży, dojrzałej szyjce macicy" (O. T. Iwanowa "Położnictwo i ginekologia" № 2; 2003 g.; Moskwa). Prostszymi słowami można to wyrazić tak: Koniecznie trzeba osiągnąć taką zgodność położenia główki z drogami rodowymi, żeby mięsień macicy nie rozerwał się po bliźnie podczas skurczów. Do tego może dojść praktycznie każda ciężarna, jeśli znajdzie w sobie siły powstrzymywać się od nadmiaru w wyżywieniu i regularnie będzie spowiadać się i przystępować do komunii.

 

Na podstawie broszurki z Poczajewa tłumaczył E. Marczuk