Na podstawie „Prawosławnyje czudiesa w XX wiekie” Moskwa „Trim” 1993 r.


TRZY ZNAKI, ŚWIADCZĄCE O PRAWDZIWOŚCI PRAWOSŁAWNEJ WIARY

W naszych czasach zdarza się słyszeć: „A dlaczego myślicie, że tylko prawosławna wiara - prawdziwa? A katolicy mówią, że ich wiara prawdziwa”.

Dla naszych pobożnych przodków taka wątpliwość była oczywiście całkowicie niemożliwa. Oni dobrze wiedzieli, że prawosławna wiara jest dana przez Samego Pana Boga Jego apostołom i zachowana w niezmiennym stanie tylko w świętej Prawosławnej Cerkwi. Nie ludzkie próżne zdania a znaki i cuda, stale czynione w naszym życiu przez Pana, wzmacniały wiarę w naszym narodzie.

Te znaki zdarzają się i dzisiaj. Tylko o nich nie mówi bezbożna prasa, radio i telewizja, całe doby przekazując wszelakie nowości, oprócz tych najważniejszych.

Oto trzy takie najważniejsze znaki:

1. Przede wszystkim - to schodzenie błogosławionego ognia na Grób Pański każdego roku w Wielką Sobotę. Największy cud, którego naocznymi świadkami za każdym razem bywa wiele setek ludzi, przychodzących po to, żeby to widzieć, w tym i nasi rodacy. W zeszłym roku, na przykład do naszej świątyni Opieki Matki Bożej, znajdującej się we wsi Rekinowo pod Moskwą (peron Otradnoje, z białoruskiego dworca), przyjeżdżał starzec protojerej Wasyl (Szwiec), który opowiadał wszystkim o tym, jak na własne oczy widział, jak z nieba błyskawicznie zszedł ogień - i pomazywał potem wszystkich olejkiem od Grobu Pańskiego białą jerozolimską świecą, która była zapalona od Błogosławionego ognia.

Przy czym, ogień schodzi tylko wtedy, gdy do Kuwukli (kaplicy Grobu Pańskiego) wchodzi prawosławny patriarcha - oczywiście przed Wielkanocą według starego stylu, wg prawosławnego, juliańskiego kalendarza. Patriarcha trzyma w rękach niezapalone świece, u niego nie ma ani zapałek, ani zapalniczek - specjalnie go sprawdzają, on wchodzi do Kuwukli sam, zaczyna się usilna modlitwa - i oto schodzi Błogosławiony ogień. Patriarcha wychodzi z płonącymi świecami *. Ogień natychmiast jest przekazywany wszystkim, przy czym z początku on nawet nie parzy, nie opala brody. W 1992 roku delegacja rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi, dokonując wielkiej podróży po wielu braterskich krajach, przywiozła ten ogień do Moskwy, do Kremla i lampa z ogniem została zainstalowana w postumencie pomnika świętych równych apostołom Metodego i Cyryla, nauczycieli Słowian, w Moskwie na Słowiańskim (dawniej barbarzyńskim) Placu.

* Oprócz tego, błogosławiony ogień ma właściwość przechodzić ze świecy na świecę bez ich dotknięcia albo zbliżenia. Zamieszczam niżej świadectwo o tym, przy czym świadectwo jest najnowsze, dotyczy 1993 roku:
„Pan Bóg nasz Jezus Chrystus nagrodził władykę Barnabę (miasto Czeboksary) podróżą do Jerozolimy. Tam władyka Barnaba otrzymał Bożą łaskę przez zstąpienie błogosławionego ognia podczas świetlanego Zmartwychwstania Chrystusowego. Kiedy z Kuwukli (miejsca grobu Pańskiego) wyszedł patriarcha jerozolimski z pękami zapalonych świec, to błogosławiony ogień odszedł ze świec jerozolimskiego patriarchy na świece władyki Barnaby! Potem patriarcha jerozolimski musiał zapalać świece od ognia władyki Barnaby. Ten ogień nie spalał i nie parzył przez pięć minut, a potem już zaczęło się zwykłe palenie się świec. Tę łaskę w postaci zstąpienia na niego błogosławionego ognia otrzymał władyka Barnaba od Boga podczas świetlanego Zmartwychwstania Chrystusowego - Wielkanoc 1993 roku.” (Według materiałów listu, napisanego do parafian soboru Wprowadzenia NMP miasta Czeboksary, „Rosyjski Zwiastun”,
№ 36 (119), 1993 r.).

2. Drugi znak - pojawianie się każdego roku w dzień Przemienienia Pańskiego, znowuż według starego stylu, na górze Tabor, nawet i podczas całkowicie bezchmurnej pogody, obłoku. Jak wiadomo, przeobrażonego na górze Tabor Pana osłaniał obłok - bo światło Jego Boskiego przeobrażonego ciała było nieznośnie jaskrawe dla Jego uczniów, którzy obecni byli przy tym wielkim cudzie.

3. I wreszcie trzeci znak, którego świadkami było wielu parafian naszej świątyni - w dzień Wprowadzenia do świątyni Przenajświętszej Bogurodzicy.

Przed tym świętem, mającym miejsce na początku zimy, po całonocnym czuwaniu - i znów według starego stylu - rozwija się wierzba. Jeśli ją złamać, to ona i tak zostanie zielona. Dnia 4 grudnia (według nowego stylu, a według starego - 21 listopada) 1992 roku, kiedy nasz kapłan protojerej Walerian (Kreczetow) stał na podwyższeniu i mówił o tym cudzie, do niego nagle podeszła Maria, pracująca w naszej świątyni i podała mu gałązkę wierzby która dopiero co pokryła się liśćmi. On podniósł ją i pokazał wszystkim obecnym. Gałąź ta dotychczas u nas stoi. Mający oczy niechaj widzi!

(N. Bułhakow)