Na podstawie „Prawosławnyje czudiesa w XX wiekie” Moskwa „Trim” 1993 r.


BIES W OBRAZIE LWA TOŁSTOJA

{Opowiadanie optyńskiego spowiednika ojca Fieodosija (+ 9. 3. 1920), później igumena, przełożonego Optyńskiej Pustelni (październik-listopad 1908 r. )

Zebrała się grupa modlących się soborowatsia (do przyjęcia Sakramentu Oleju), dusz ze czternaście, wyłącznie kobiety. Wśród nich była jedna, która soborowatsia nie życzyła, a poprosiła o pozwolenie, żeby mogła być obecna przy dokonaniu sakramentu jako obserwatorka.

Po dokonaniu sakramentu patrzę, podchodzi do mnie ta kobieta, odprowadza mnie na bok i mówi:

- Batiuszka, chcę wyspowiadać się i jeśli pozwolicie, jutro priczastitsia i u was posoborowatsia.

Na drugi dzień rozgrzeszyłem ją , dopuściłem do priczastia (komunii) i objaśniłem, żeby soborowatsia przyszła tego samego dnia około godziny drugiej po południu. Następnego dnia kobieta ta przyszła do mnie trochę wcześniej od wyznaczonej godziny, zdenerwowana i przestraszona.

- Ojcze! - mówi - jaki strach był przy mnie dzisiejszej nocy! Całą noc mnie przemęczył jakiś wysoki straszny staruszek; broda rozczochrana, brwi obwisłe, a spod brwi takie przenikliwe oczy, że jak igłą w moje serce wpijały się. Jak on wszedł do mego pokoju, nie rozumiem: nie inaczej, to była nieczysta siła...

- Myślisz - syczał na mnie złośliwym szeptem - że uciekłaś ode mnie? Kłamiesz, nie uciekniesz! Po mnichach zaczęłaś włóczyć się i kajać się - ja tobie pokażę pokajanie! U mnie nie tak jeszcze będziesz się kręcić: ja ciebie i w nierząd wprowadzę, i w taki grzech, i w taki...

I wszelkimi groźbami groził jej straszny staruszek i nie we śnie a na jawie tak, że biedna kobieta do samej porannej reguły - do trzeciej godziny rano - oka zmrużyć ze strachu nie mogła. Odstąpił od niej dopiero wtedy, gdy jej sąsiedzi z hotelu zaczęli zbierać się iść na modlitwę.

- Tak kto zaś ty taki? - zapytała go, wychodząc z siebie ze strachu, kobieta.

- Ja - Lew Tołstoj! - odpowiedział straszny i zniknął.

- A czy nie wiesz - zapytałem - kim jest Lew Tołstoj?

- Skąd mi wiedzieć? Jestem niepiśmienna.

- Być może, słyszałaś? - nadal dopytywałem się - czy nie czytali o nim czegokolwiek w twojej obecności w cerkwi?

- Rzeczywiście nigdzie, batiuszka, niczego o takim człowieku nie słyszałam, a więc i nie wiem, człowiek on, czy też co inne.

Takie jest opowiadanie spowiednika Optyńskiej Pustelni. Co to? Czyż Tołstoj o tyle stał się „swoim” w tym strasznemu świecie, któremu służy swoim antychrześcijańskim kazaniem, że w jego obraz wciela się siła nieczysta?