Na podstawie „Prawosławnyje czudiesa w XX wiekie” Moskwa „Trim” 1993 r.


CUDA WEDŁUG MODLITW KSIENII PETERSBURSKIEJ

URATOWANIE ŻOŁNIERZY W PRADZE

Ludmiła Pawłowna Szpakowskaja napisała do redakcji „Rozmówcy prawosławnych chrześcijan” (№ 2, 1992 r.) zadziwiający list o błogosławionej Ksienii Petersburskiej:

„Kiedy byłam pięcioletnim dzieckiem (kaplica wtedy była jeszcze zamknięta), mama nierzadko woziła mnie na smoleński cmentarz, opowiadała o Ksienii. W dzień jej pamięci, 24 stycznia (6 lutego według nowego stylu) w latach 50. chodziłyśmy z zapaloną świecą dookoła kaplicy i modliłyśmy się. Ze wstydem stwierdzam, że w dalszym życiu wykazałam lenistwo albo niedbalstwo i prawie tam nie bywałam. A kiedy już dorosłam, wreszcie przyjechałam na smoleński cmentarz przeszłego lata, to widocznie dla pouczenia mnie wydarzyło się niezwykłe spotkanie. Do mnie zwróciła się nieznajoma kobieta z prośbą o objaśnienie, jak i co trzeba zrobić, aby wyrazić wdzięczność Ksienii. Oto co ona opowiedziała:

„Mój rodzony brat żyje na Białorusi. Tam na dniach w głównym programie pokazano audycję „600 sekund” i w niej był poruszony temat o błogosławionej Ksienii. Brat zobaczył tę audycję i bardzo ucieszył się, że wreszcie może odwdzięczyć się tej, która uratowała go w latach wojny. On był zupełnie młodym żołnierzem, wyzwalali Pragę, ostrzeliwali się w parze z doświadczonym wojownikiem, w piwnicy jednego z domów. I nagle, niewiadomo skąd, obok nich znalazła się kobieta w chustce i po rosyjsku powiedziała, że oni powinni pójść (wskazała dokąd), bo tu trafi pocisk i oni zginą. Obaj żołnierze speszyli się i zdziwieni zapytali: „Kto ty?”

- Ja, jestem błogosławiona Ksienija, przyszłam was uratować - padła odpowiedź.

Po tych słowach zniknęła. Żołnierze uratowali się, ale bardzo długo nie wiedział młody wojownik, kim jest Ksienija, szukał jej i oto po czterdziestu pięciu latach - taki cud! Po audycji on pilnie zadzwonił do naszego miasta do swojej rodzonej siostry, żeby ta natychmiast pojechała do kaplicy - podziękować. Oczywiście zaraz był odprawiony moleben i zrobione wszystko, jak wypada w takiej sytuacji...”.

Dodajmy jeszcze, że żołnierz nie mógł znaleźć błogosławionej Ksienii dlatego, że ona bardzo długo nie była kanonizowana (zaliczona w Rosji do grona świętych w 1988 r.), a zmarła w XIX wieku, na dziesiątki lat przed drugą wojną światową.

WYBAWIENIE OD PIJAŃSTWA I MAGII

Opowiadanie M. K.:

- Mój mąż zaczął mocno wypijać. Akurat jeszcze i sąsiadka - ot nieszczęście! - wzięła się czarować przeciwko mnie. Najechały ciemne moce, przytłoczyły, niby granitową płytą. Na smoleński cmentarz przyszłam z jednym z moich dzieci. Do mnie zbliżyła się kobieta, ubrana w czerń. „No, miła, obejdziemy dookoła kaplicy trzy razy, opowiedz swoją biedę-smutek”. Tak ja i zrobiłam. Nieznana towarzyszka szła obok. Potem skończywszy swoją spowiedź, nachyliłam się do dziecka, żeby wziąć je na ręce - a kobiety tej i ślad wystygł... Rozpłynęła się, zniknęła. A w rodzinie mojej wkrótce wszystko się ułożyło.

WSKRZESZENIE MARTWEJ

Opowiadanie S., pełniącej służbę w kaplicy:

- Ostatnio nas odwiedził pielgrzym z Niemiec. Kilka lat temu u niego umierała córka. Godzinę dziewczynka przeleżała nie oddychając. Lekarze wydali swój wyrok: beznadziejna... A on w tym czasie gorąco modlił się do Ksienii. Nie zdążyłam zapytać, skąd dowiedział się o naszej obrończyni... Ale co ważne - dziewczynka ożyła, a potem i wyzdrowiała. Ojciec zaś dał przyrzeczenie wstąpić do seminarium. Już jako diakon przyjechał do nas - dziękować błogosławionej Ksienii.

NALECIELI „OPERY” I... POŚPIESZNIE ODKŁANIALI SIĘ

Opowiadanie J. A. Szeriemietiewoj:

- To było w lata prześladowań. Pewnego razu, kiedy przy kaplicy rozdawałam przepisane modlitwy, nalecieli „opery”. Ludzi jak wiatrem zdmuchnęło, zostały tylko dwie młodziutkie dziewczyny. Jedna z nich dosłownie zamarła, stojąc półzwrócona do kaplicy i ledwie zauważalnie poruszała wargami. Co tu się zaczęło dziać - krzyk, przekleństwa. I nagle - nieoczekiwana ogłuszająca cisza, jak gdyby tężec, osłupienie napadło na naszych prześladowców. A potem: „Przepraszam, przepraszam”. I bardzo speszeni, niespodziewani goście pośpiesznie pożegnali się z ukłonami.

„opery” – pot. funkcjonariusze operacyjni

(Rozmówca prawosławnych chrześcijan, № 2, 1992 r.).

BŁOGOSŁAWIONA KSIENIJA ROZBIJA RZEŹBY I ODPOWIADA NA KARTKI

Dla nowej władzy, po 1917 roku, kaplica błogosławionej Ksienii stała się miejscem „kontrrewolucyjnych spotkań”. Ustanowiono nad nią utajniony nadzór GPU, nawet modlitewne kartki do błogosławionej Ksienii sprawdzano. Jej kaplica była skazana do zniszczenia. Tylko cudem można wytłumaczyć to, że gotowa decyzja pozostała na papierze.

Są zdumiewające świadectwa o pomocy błogosławionej Ksienii w latach wojny żołnierzom, którzy nawet nigdy nie słyszeli o Ksienii i widocznie nie byli głęboko wierzącymi ludźmi.

W 1947 roku władze były zmuszone otworzyć kaplicę, bo wierzący naród dużo ofiarował na wojnę. Ale w 1960 roku, w okresie chruszczowskich prześladowań, kaplica znowu została zamknięta. Urządzono w niej warsztat szewski. Chórzystka smoleńskiej świątyni Marta wspomina:

„Grób Ksienii zamurowali, zbudowali nad nim postument. Na tym postumencie właśnie pracowali mistrzowie. Jak na trzęsawisku... Ani jednego gwoździka nie dała wbić święta Chrystusowa - wszystkie wypadały z rąk”. Szewcy po jakimś czasie kategorycznie odmówili pracować w kaplicy.

Wtedy w 1960 roku kaplicę przystosowano na warsztat rzeźbiarski w celu produkcji monumentów typu „Kobiet z karabinami” i „Dziewczyn z wiosłami” do parków kultury i odpoczynku. Opowiadają, że często gotowe rzeźby nazajutrz znajdowano rozsypane na czerepy. Tak błogosławiona Ksienija jawiła siebie nie tylko jako budowniczą świątyni, ale i niszczycielkę bałwanów (bożków). W końcu kaplicę zostawiono pustą, tylko ogrodzono płotem, żeby nie można było podejść. Ale płot ten niespodziewanie stał się miejscem pielgrzymek: We wszystkie jego szczeliny były poutykane naprzemian z kwiatami i świecami złożone karteczki do błogosławionej Ksienii, a sam płot cały był upstrzony krótkimi modlitewnymi prośbami.

Na żądanie wierzących kaplica została znów zwrócona Cerkwi i największy napływ wierzących do kaplicy bywa w dzień jej pamięci (24 stycznia według starego stylu - 6 lutego według nowego).

I nawet teraz, kiedy kaplica jest otwarta i w niej służone są molebny, ludzie wszystko jedno niosą kartki do Ksienii, kładą je do okienka albo zostawiają przy ścianie. Jak ogromną pocztę ma Ksienija! I ona odpowiada wszystkim. Przyjdźcie ku kaplicy Ksienii i wam opowiedzą o wielu spełnianych modlitwach. Ksienija każdego dnia czyta wszystkie święte zapiski do niej. A wy nie pisaliście do błogosławionej Ksienii?

Moleben, molebien, molebnoje pienije – krótkie nabożeństwo błagalne lub dziękczynne