Na podstawie „Prawosławnyje czudiesa w XX wiekie” Moskwa „Trim” 1993 r.


CUDA WEDŁUG MODLITW ARCYBISKUPA SERAFIMA (SOBOLEWA)

PRZEPOWIEDNIA MATKI SPEŁNIŁA SIĘ

Matka władyki Serafima (Sobolewa) w strasznych cierpieniach nie mogła urodzić i według decyzji lekarzy trzeba było przystąpić do operacji - wyciągania niemowlęcia po częściach, dla uratowania życia rodzicielki. Odzyskawszy świadomość i poznawszy decyzję lekarzy, ona pod przysięgą zabroniła mężowi: nie dopuścić do morderstwa swojego dziecka. Po nocy, spędzonej w strasznych męczarniach, przy pierwszym uderzeniu cerkiewnego dzwonu 1 grudnia 1881 roku o godzinie 5 rano, chłopczyk urodził się sam bez jakiejkolwiek obcej pomocy. Wtedy matka poprosiła: "Pokażcie mi moje dziecię, od którego ledwie nie umarłam” i kiedy dziecko podniesiono, ona powiedziała: ”Ach, jaki poważny muchtar urodził się”.

Po tym domownicy czasami nazywali go ”muchtarem”. dopiero po wielu latach on dowiedział się z książki, że po-arabsku słowo ”muchtar” znaczy ”biskup”. Mikołaj (tak nazwali go przy chrzcie) został biskupem Serafimem w 1920 roku 1 października, w święto Opieki Przenajświętszej Bogurodzicy. Tak spełniła się przepowiednia matki, po 39 latach.

Muchtar - wiejski starosta jest w niektórych muzułmańskich krajach

 

 

URATOWANIE INKASENTA

Opowiada urzędniczka Je. K.:

- Kiedy moja bliska krewna, głęboko wierząca, opowiedziała o cudownym wybawieniu przez swiatitiela Serafima młodego żołnierza od śmierci, słuchając jej, nie przypuszczałam, że w tym samym 1952 roku popadnę w straszne nieszczęście i także otrzymam cudowną pomoc od arcybiskupa Serafima. Oto co zdarzyło się ze mną. W środku lipca 1952 roku chorowałam. Niespodziewanie otrzymuję wiadomość z Instytutu Ubezpieczeniowego (wydarzenia dzieją się w Bułgarii), gdzie pracowałam jako inkasent, przyjść z powodu kontroli, którą przeprowadzono w mojej nieobecności. Natychmiast więc poszłam do swojej instytucji. Rewizor mi oświadczył, że kontrola już skończona i mnie oskarżają w nadużyciu na sumę 4.800.000 lw (lewów). Pozostawało tylko napisać protokół i mam podpisać się pod nim. Gdy to usłyszałam to zrobiło misię słabo. Rewizor z zimną krwią zaproponował zjeść obiad i potem podpisać protokół rewizji, który on sam po obiedzie sporządzi.

Wyszłam, chwiejąc się, bezradna i zmartwiona. W rozpaczy skierowała się do centrum miasta z zamiarem rzucić się pod tramwaj. Nagle w tym fatalnym momencie przypomniał mi się jasno cud władyki Sirafima z młodzieńcem. Pojawiła się we mnie nadzieja, że on pomoże mi. Pośpieszyłam do Rosyjskiej cerkwi, poprosiłam aby wypuszczono mnie do krypty (podziemnej kaplicy) i tam długo, ze łzami modliłam się, prosząc władykę Serafima, żeby ujawniła się moja niewinność. Około trzeciej godzin po obiedzie z strachem poszłam do instytutu. Jednakże rewizor z jakiegoś powodu nie przyszedł ani tego dnia, ani następnego. Potem dowiedziałam się, że podczas obiadu zrobiło mu się bardzo źle i odwieźli go do szpitala, gdzie on wkrótce skonał!

Na jego miejsce był przysłany nowy rewizor, starszy i bardziej doświadczony. On nie zechciał podpisać cudzego protokołu rewizji i życzył sam najpierw wszystko sprawdzić. Po skrupulatnym sprawdzeniu on wykrył, że była dokonana z premedytacją falsyfikacja. Okazało się, że dokumenty innych dwóch inkasentów, którzy popełnili nadużycia na sumę w 4.800.000 lw, były zamienione i przerzucone na mnie. Zdarzyło się tak, że wkrótce śmierć niespodziewane skosiła i ich! Później dowiedziałam się, że pierwszy rewizor doprowadził do więzienia wielu inkasentów i większość z nich ucierpiała niewinnie.

Je. K. Kończy swoje opowiadanie słowami: ”Dzięki Bogu i Jego świętemu arcybiskupowi Serafimowi, po którego modlitwach Pan Bóg Swoją Boską prawdą zwyciężył ludzką nieprawdę!”.