Co ma czynić ten, kogo męczy sumienie? Jak żyć, kiedy męczy się dusza?
Prawosławna Cerkiew odpowiada: przynieść skruchę. Skrucha jest to zdemaskowanie swojego grzechu, to postanowienie nie powtarzać go w przyszłości.
Grzeszymy przeciwko Bogu, przeciwko bliźniemu i przeciw samym sobie. Grzeszymy uczynkami, słowami i nawet myślami. Grzeszymy po podpuszczeniu diabła, pod wpływem otaczającego świata i z powodu własnej złej woli . "Nie ma człowieka, który pożyje na ziemi i nie zgrzeszy", mówi się w zadusznej modlitwie. Ale nie ma i takiego grzechu, którego Bóg nie odpuściłby przy naszej skrusze. Dla zbawienia grzeszników Bóg został człowiekiem, był ukrzyżowany i zmartwychwstał z martwych. Święci ojcowie porównują miłosierdzie Boże z morzem, ugaszającym najsilniejszy płomień ludzkiego bezprawia.
Codziennie w prawosławnych świątyniach odbywa się spowiedź. Jawnie ją przyjmuje kapłan, a niewidzialnie Sam Pan Bóg, Który dał duszpasterzom Cerkwi rozgrzeszać. "Pan i Bóg nasz Jezus Chrystus, łaską i miłosierdziem Swojej miłości do człowieka niech przebaczy ci wszystkie przewinienia twoje i ja, niegodny kapłan, władzą Jego, mi daną, przebaczam i uwalniam cię od wszystkich grzechów twoich", – świadczy spowiednik.
Na spowiedzi nie trzeba tłumaczyć się, skarżyć się na okoliczność życia, maskować grzechy niewyraźnymi frazami podobnymi do "zgrzeszyłem przeciwko szóstemu przykazaniu", prowadzić rozmowy na obce tematy. Trzeba nie wstydząc się (wstyd jest grzeszyć, a nie kajać się!) opowiedzieć wszystko, w czym demaskuje nas sumienie i Ewangelia. W żadnym wypadku nie wolno niczego ukrywać: grzech można utaić od kapłana, ale nie od Wszechwiedzącego Boga.
Cerkiew zalicza do ciężkich, "śmiertelnych" grzechów: mordy; aborcje; bicia; małżeńskie zdrady; nierządy i zmysłowe zboczenia; kradzieże; bluźnierstwa; błazeństwa; nienawiść do bliźniego, dochodzącą do przekleństwa pod jego adresem; magii i wróżb; zwracania się o pomoc przy pomocy seansów spirytystycznych, do "uzdrowicieli" i astrologów; pijaństwo; palenie; narkomanię.
Ale i mniej ciężkie grzechy szkodzą człowiekowi, czynią przeszkody na drodze do Królestwa Niebiańskiego. "Nieszkodliwe" kłamstwo albo wulgaryzmy mogą wysłać do piekła!
Jeśli, spowiadając się z czegokolwiek, mamy twardy zamiar powtarzać ten grzech, – skrucha nie ma sensu. Nie wolno przystępować do sakramentu w stanie kłótni albo przewlekłego gniewu z bliskim, według słowa Chrystusa: "Jeśli przyniesiesz dar twój do ołtarza ofiarnego i tam przypomnisz sobie, że brat twój ma cokolwiek przeciwko tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem ofiarnym i pójdź, wcześniej pogódź się z bratem twoim" (Mat. 5, 24). Jeśli ten człowiek już umarł, trzeba gorąco pomodlić się o pokój jego duszy.
W pewnych wypadkach kapłan naznacza kajającym się jepitimiju (epitymię, pokutę) – swojego rodzaju duchowy lek, kierowany na wykorzenienie wady. Mogą to być pokłony, czytanie kanonów albo akatystów, wzmocniony post, pielgrzymka do świętego miejsca – w zależności od sił i możliwości kajającego się. Jepitimiju wypada wykonywać ściśle i znieść ją może tylko ten kapłan, który ją nałożył.
Realnością naszych dni stała się tak zwana "ogólna spowiedź". Polega ona na tym, że kapłan sam wskazuje najbardziej rozpowszechnione grzechy, a potem czyta nad kajającymi się rozgrzeszającą modlitwę. W takiej formie spowiadać się dopuszczalne jest tylko tym, kto nie ma na sumieniu śmiertelnych grzechów. Ale i przyzwoici chrześcijanie powinni od czasu do czasu sprawdzać swoją duszę na szczegółowej (indywidualnej) spowiedzi – w skrajnym przypadku, nie rzadziej niż jeden raz w miesiącu.
Odpowiedzialność za swoje grzechy ponosi człowiek od siedmioletniego wieku. Ten, kto był chrzczony w wieku dorosłym, nie ma potrzeby w skrusze za okres życia do Chrztu.