Pan Bóg dopuszcza nam choroby, w pierwszej kolejności, za grzechy – dla ich odkupienia, dla zmiany zepsutego trybu życia, uświadomienia sobie tej niemoralności i rozumienia tego, że ziemskie życie – to krótki mig, po którym następuje wieczność, a jaką ją każdy będzie miał, zależy od jego życia na ziemi.
Często dzieci chorują za grzechy rodziców, żeby bieda odmieniła ich bezmyślne życie, zmusiła zastanowić się i zmienić się, oczyścić się od namiętności i wad.
Chorujemy i dla naszej pokory i niedopuszczenia do złych i zgubnych czynów. Pewnego razu Jezus Chrystus szedł z uczniami i apostołowie zobaczyli człowieka, beznogiego od urodzenia. Siedział on przy drodze i prosił o jałmużnę. Uczniowie zapytali: "Dlaczego on nie ma nóg?" Chrystus odpowiedział: "Jeśli on miałby nogi, z ogniem i mieczem przeszedłby on całą ziemię".
Często Pan Bóg wyrywa nas chorobą ze zwykłego biegu życia, zachowując od poważnego nieszczęścia, małą przykrością wybawia od większej.
Liczne choroby pojawiają się od działania duchów nieczystych. Przy tym symptomy demonicznych napadów bywają bardzo podobne do chorób naturalnych. Z Ewangelii jasno wynika, że uzdrowiona przez Pana Boga wykrzywiona kobieta (Łuk. 13, 11 – 26) nie była opętana, ale przyczyną jej choroby było działanie ducha nieczystego. W takich wypadkach sztuka lekarska jest bezsilna i uzdrowienie jest podawane tylko przez siłę Bożą, wypędzającą ducha złości.
Chrześcijański stosunek do chorób polega na pokornym przyjęciu woli Bożej, w uświadomieniu sobie swojej grzeszności i tych grzechów, za które dopuszczona jest choroba; w skrusze i zmianie życia.
Modlitwa, post, jałmużna i inne cnoty przebłagują Pana Boga i On zsyła nam uzdrowienie. Lecz jeśli idziemy do lekarzy, to prosimy błogosławieństwa Bożego na leczenie i powierzamy im ciało, ale nie duszę.