"Pobłogosławcie, ojcze"

Zwykły obraz naszych dni – spotkanie arcybiskupa (metropolity, Patriarchy) z wysoko postawioną osobistością. Powitania, uśmiechy i... prezydent (premier, marszałek parlamentu) uroczyście wyciąga do biskupa swoją prawicę dla uścisku dłoni...

A oto inny obraz. Utrienia. Kapłan, stojąc na solei (przed Carskimi Wrotami), wygłasza: "Błahosłowienije Hospodnie na was" i błogosławi parafian znakiem krzyża. Pobożne staruszki modlitewnie składają dłonie i z jakiegoś powodu przyciskają je do piersi, wykonując nieznany rytuał.

I w pierwszym i w drugim wypadku widać jawne niezrozumienie tego, jak trzeba odnosić się do duchownego i czym jest kapłańskie błogosławieństwo. Każdy wierzący człowiek uważa za konieczne przy spotkaniu z ojcem duchownym uzyskać u niego duszpasterskie błogosławieństwo, ale liczni czynią to niepoprawnie. Rozumie się, w tych sprawach nie ma surowych kanonów, jednak tradycje Cerkiewne i prosty zdrowy rozsądek podpowiadają, jak trzeba się zachować.

Błogosławieństwo ma wiele znaczeń. Pierwsze z nich – powitanie. Przywitać się z kapłanem podając rękę ma prawo tylko równy jemu według godności, wszyscy pozostali, nawet diakoni, przy spotkaniu z kapłanem przyjmują od niego błogosławieństwo. Do tego trzeba dłonie złożyć razem, prawą na lewej, żeby przyjąć w nich błogosławiącą rękę i ucałować ją na znak szacunku dla kapłańskiej godności. I nic więcej! Żadnego tajemniczego znaczenia złożenie dłoni nie ma, łaska nie "opuszcza się" na nie, jak uczą niektóre staruszki.

Prosić błogosławieństwa u kapłana można nie tylko wtedy, gdy jest on w cerkiewnych szatach, ale i w „cywilnym” ubraniu; nie tylko w świątyni, ale i na ulicy, w miejscu publicznym. Nie należy, jednakże, podchodzić po błogosławieństwo poza świątynią do nieobłaczennoho (nie odzianego w szaty cerkiewne) kapłana, z którym się nie znamy.

Również dokładnie tak samo każdy świecki żegna się z kapłanem. Jeśli kilku kapłanów stoją razem, a chcecie przyjąć błogosławieństwo od wszystkich, to najpierw trzeba podejść do starszego według godności.

Drugi sens kapłańskiego błogosławieństwa – to pozwolenie, zezwolenie, pożegnalne słowo. Przed początkiem każdego odpowiedzialnego dzieła, przed podróżą, a także w każdych trudnych okolicznościach możemy prosić u kapłana rady i błogosławieństwa i ucałować jego błogosławiącą rękę.

Na koniec, istnieją błogosławieństwa podczas cerkiewnej służby. Kapłan, wymawiając: "Mir wsiem (Pokój wszystkim)", "Błahosłowienije Hospodnie na was (Błogosławieństwo Pańskie na was...", "Błahodat’ Hospoda naszeho... (Łaska Pana naszego...)", Błogosławi modlących się znakiem krzyża. W odpowiedzi my pokornie pochylamy głowy, nie składając rąk – przecież nie można pocałować błogosławiącej prawicy.

Lecz jeśli kapłan błogosławi nas świętymi przedmiotami: Krzyżem, Ewangelią, Czaszą, ikoną, najpierw żegnamy się, a potem czynimy ukłon.

Nie należy podchodzić po błogosławieństwo w nieodpowiednim momencie: kiedy kapłan pryczaszczaje, czyni kadzenie świątyni, pomazuje olejem świętym. Ale można zrobić to po zakończeniu spowiedzi i w końcu liturgii, przy całowaniu Krzyża. Nadużywać błogosławieństwa, podchodząc do tego samego kapłana kilkakrotnie w ciągu dnia, nie należy. Słowa "pobłogosławcie, ojcze" zawsze powinny dźwięczeć dla wiernego radośnie i uroczyście i nie można przekształcać ich w porzekadło.